Naczelny ma głos


Bitwa o władzę

W ostatnich tygodniach Litwą wstrząsa skandal związany z zachowaniem się otoczenia i doradców prezydenta Litwy R. Paksasa, którzy, jak wielu czy nawet większość obecnych urzędników, pomocników i doradców, stanowiących otoczkę polityków, uznaje, że wszystko jest dozwolone, przy tym nie kiedyś tam w przyszłości, ale dziś i natychmiast nie przebierając w środkach, kontaktach i ludziach. Można więc łatwo się domyśleć, iż gdyby pod podobną lupą znalazł inny polityk, inna grupa doradców - wynik mógłby być podobny. Tylko nazwiska byłyby inne.

Jest to więc raczej tylko ułamek, jedna z odsłon stanu elit politycznych, jedna z wielu grupowych bitew o władzę, o dostęp do kasy, gdzie głośne słowa o Litwie - Ojczyźnie i rzekomej trosce o jej losy stanowią tylko próbę przykrycia bezwstydnej golizny. Litewskie środki masowego przekazu w zapędzie dokopania R. Paksasa wyraźnie przekroczyły dopuszczalny poziom kultury w dół, w wyniku czego została skompromitowana konstytucyjna instytucja jako taka, jednocześnie pozostawiając bez odpowiedzi szereg podstawowych pytań, w tym również, na ile jest szeroka i czy oparta na prawie interwencja służb specjalnych w prywatne życie obywateli.

"Polska grupa", która się znajduje w otoczeniu prezydenta, również nie dodała mu wiarygodności i blasku. Doradca Cz. Okińczyc, na którego dziennik "Kur. Wil." niejednokrotnie wskazywał jako na osobę o wątpliwych powiązaniach, czy jego "bliźniak" sławetny Z. Balcewicz, lub też W. Tomaszewski, który, jak się niedawno okazało, ma bogate doświadczenie i nawyki rozprawy fizycznej, nabyte w składzie grupy "Montanna" oraz kilku byłych wysoko postawionych funkcjonariuszy z sowieckiego więzienia na Łukiszkach, a dziś nadający stosowny ton w działalności Akcji Wyborczej i wileńskiego samorządu rejonowego - w normalnych warunkach w ogóle nie powinni mieć nic wspólnego z głową państwa.

A o wpływach takiego otoczenia - doradców, pomocników i koalicjantów - niech świadczy taki fakt, że o ile Borysowowi tytuł obywatela Litwy udało się uzyskać bez najmniejszego trudu, o tyle prośba o obywatelstwo Litwy praprawnuka Wieszcza, będącego w sporze z Cz. Okińczycem z powodu działalności fundacji im. Adama Mickiewicza, została bezpardonowo odrzucona.

Jakie z tego skandalu wokół głowy państwa zostaną wyciągnięte wnioski i czy w ogóle zostaną - pokaże niedaleka przyszłość.

Oczywiście, dla dobra ogółu i przyszłej demokracji ważna by była całkowita klarowność finansowania kampanii wyborczych, o czym się mówi od dawna, ale nic się nie czyni w tym kierunku i przede wszystkim o niedopuszczalności wpływania zza granicy środków na działalność polityczną lub wykorzystywanie organizacji społecznych do tych celów.

W każdym bądź razie Litwa po tym skandalu będzie w pewnym stopniu inna, wiele dając do myślenia jej obywatelom odnośnie stanu państwa oraz odpowiedzialności elit politycznych, żyjących kosztem podatników. Będzie też na pewno inny i R. Paksas, o ile w ogóle pozostanie u władzy.

A o ile pozostanie i ułoży się z tymi, do których faktycznie władza na Litwie należy - będzie mógł przez pozostałe cztery lata sielankowo spędzać czas w otoczeniu częściowo nowych doradców i pomocników, twierdząc jednocześnie, iż jest głową państwa. Byleby pamiętał o swoim miejscu i się nie wychylał.

Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 33/2003 (622)