Mniejszości narodowe. Europa


Flaga regionu

Dziś na mapie świata powstaje twór parapaństwowy- Unia Europejska. W najbliższym czasie Unia na pewno będzie dążyła do przekształcenia się w pełnoprawne państwo, a raczej mocarstwo światowe. Już dziś jest omawiana konstytucja UE, a także próba ustanowienia urzędu prezydenta UE. Inaczej chyba i być nie może.

Dziś jest już oczywiste, że światem rządzą najwięksi i najsilniejsi - USA, Rosja, Chiny. Do tych największych należą też India, Brazylia. One również chcą być nie tylko największymi, ale i najsilniejszymi państwami. Europa, podzielona na drobne państwa, w przyszłości nie będzie miała nic do powiedzenia, żadnych szans w rywalizacji z ekonomiką dużych mocarstw. Teraz wszyscy narzekają na to "jednoczenie się Europy". Owszem, również dostrzegam strony ujemne tego procesu, przede wszystkim istnieje duże niebezpieczeństwo zniszczenia kultur narodowych i regionalnych. Jednak uważam, że proces jednoczenia się Europy jest nieodwracalny, a jeżeli nawet by ktoś próbował go zahamować - to uda mu się to tylko na krótki okres. Po prostu rozdrobniona Europa zginie pod naporem światowych procesów i procesy te nie zależą od nas, a nawet nie od Europejczyków. Świat postępuje tak, jak mu wygodniej, natomiast my stoimy mu na drodze. W historii są tego przykłady. Na przykład kiedyś Niemcy były rozdrobnione na mnóstwo małych księstw, które uporczywie nie chciały się jednoczyć. Do dziś, kto był i pracował w zachodnich landach Niemiec, wie co zachodni Niemcy mówią o Bismarcku i Prusach, którzy zjednoczyli kraj. Po prostu nie lubią ich, ale bez zjednoczenia Niemcy nigdy nie byłyby tak silnym państwem jakim jest. To samo można by powiedzieć o historii jednoczenia się USA, Francji, Włoch, W. Brytanii. Nawet Szwajcaria nie byłaby dziś tak bogata, gdyby 26 kantonów nie wyraziło swego czasu, chęci do zjednoczenia się. A więc historia się powtarza, koło historii się zatacza już nie wiadomo po raz który z kolei.

Dziś jednak UE stoi na rozdrożu: iść drogą państwa unitarnego, zostać tyglem narodów, na wzór USA - byłoby to smutne naprawdę. Jest jednak inna droga , już dawno zresztą wypróbowana tuż w Europie. Jest to przykład Szwajcarii, gdzie każdy kanton jest oddzielnym regionem autonomicznym, a jednocześnie wszystkie tworzą jedno państwo. Można powiedzieć, że Europa mogłaby się składać z obecnych państw. Owszem, lecz problem polega na tym, że te państwa składają się z regionów, często zaś regiony te są niwelowane, wręcz duszone, a nawet gnębione politycznie i ekonomicznie przez rządy centralne swoich państw. Teraz więc piramida może jeszcze się zwiększyć.

W celu przeciwstawienia się takim tendencjom powstał właśnie Wolny Sojusz Europejski (European Free Alliance), organizacja rozpowszechniająca idee, a także dążąca do ich realizowania. Są to idee federalizmu i regionalizmu, kiedy to UE musi być zdecentralizowana poprzez przekazanie jak największych uprawnień regionom i wspólnotom etnicznym. Podstawowym elementem europejskiej mozaiki winna być jednostka należąca do większych wspólnot, które poprzez kolejne układy składają się wreszcie na wspólnotę europejską. Idea ta jest określona mianem "Europy Stu Flag", t.j. obok flag państw członkowskich UE przed parlamentem UE powinny wisieć też flagi regionów oraz wspólnot etnicznych, także i prawo ma być preferowane i stosowane na równi. Tylko to może niwelować poczucie krzywdy, chęci zemsty czy wszczynania buntów i konfliktów etnicznych, aktów terrorystycznych, a także , co jest bardzo ważne, zachowania unikatowej mozaiki kultur i języków europejskich.

A więc idea "Europy Stu Flag" przewiduje właśnie posiadanie tych flag. Najgorzej z tym posiadaniem prezentuje się Europa wschodnia. Tradycja posiadania własnych symboli - herbów, flag, sztandarów, proporców, godeł, gmerków, gonfanon - na zachodzie Europy istnieje już od średniowiecza. U nas z tym było jakoś zawsze źle, raczej wcale niczego nie było. Teraz jest próba wprowadzenia regionalnej symboliki Polaków na Litwie. No i jak zawsze jedni milczą - "co tu dalej będzie", no a inni od razu z krytyką, że po co nowa flaga, że jest "biało - czerwona". Owszem , ale "biało - czerwona" jest flagą Państwa Polskiego, a także polską flagą ogólnonarodową. Nikt nie zamierza jej wyrzekać się jako flagi ogólnonarodowej, jednak inne narody Europy również mają flagi ogólnonarodowe, a jednak mieszkając w poszczególnych regionach, a także poza granicami swych państw narodowych, mają jeszcze i flagi regionalne. Niech przeciwnicy regionalnej flagi Polaków na Litwie przytoczą choć jeden argument, dlaczego nie mielibyśmy jej mieć. Że co? Jesteśmy separatystami? Więc od kogo, w ich mniemaniu, chcemy się oddzielić? Od Polski i tak już dawno jesteśmy oddzieleni granicą i to nie ze swej winy. Od narodu litewskiego? Przecież Polacy reprezentują na Litwie nie państwo polskie, tylko sami siebie. Nie jesteśmy też żadnymi ambasadorami, wysłannikami, przybyszami, emigrantami, jesteśmy autochtonami - gospodarzami swego regionu, a Ziemia Wileńska - to nasz ojczysty dom. Jako region mamy prawo do swoich symboli i absolutnie nie ma znaczenia w granicach jakiego państwa znajdują się regiony.

Flagi i herby symbolizujące określone terytoria i społeczności, także kultury, zawsze istniały i istnieć będą. Nie musimy być czymś wyłącznym i gorszym. Zresztą w samej Litwie każdy region ma swoje symbole, także i w Polsce każde województwo - region ma swoją flagę i herb. I czy będziemy swoje symbole posiadali - zależy od nas samych: zechcemy i będzie, jest to bowiem wyłącznie nasza wewnętrzna sprawa - Polaków na Litwie.

Jeszcze inna sprawa - kolory flagi. Biały, czerwony, granatowy (ciemnoniebieski) - były zawsze kolorami słowiańskimi jeszcze w czasach średniowiecza. W herbach rycerskich i szlacheckich, a także w gmerkach włościańskich i mieszczańskich dominowały właśnie te kolory. Zresztą zwróćmy uwagę na ludowy strój krakowski: spodnie w biało - czerwone pasy i granatowa sukmana. I dlaczego nikt tego z Rosją nie kojarzy? Twierdzenie, że kolor niebieski jest kolorem rosyjskim, jest absolutnym absurdem. Przypisanie go Rosjanom tylko dlatego, że jeden z trzech pasów ich flagi narodowej jest koloru niebieskiego nie ma sensu. Dlaczego ten kolor nie może być np. francuski, amerykański, holenderski, szkocki, brytyjski, szwedzki, islandzki, norweski obecny na flagach tych krajów? No a flaga Unii Europejskiej przecież również jest niebieska. Na obecnych flagach województw Polski kolor niebieski również jest. Województwa Górnośląskie, Opolskie, Podlaskie, Podkarpackie, Świętokrzyskie mają go na flagach i jakoś nikt w Polsce nie wiąże tego z Rosją. Na dodatek jest to kolor Maryjny - kolor kościelnych chorągwi Przenajświętszej Maryi Panny jest biało - niebieski. Jesteśmy Słowianami, Europejczykami, chrześcijanami i mamy prawo używać tych kolorów - białego, czerwonego, niebieskiego.

Zresztą jesteśmy wolni w wyborze i cóż nam z tego, że ktoś ma flagę z podobnymi kolorami, przy tym, że układ kolorów i proporcje są całkiem inne niż na flagach państw z podobnym zbiorem kolorów. Przywiązywanie kolorów do jakiejkolwiek ideologii lub państwa jest paranoidalnym absurdem. Jeszcze nie tak dawno kolor czerwony był kojarzony wyłącznie ze Związkiem Sowieckim, komunizmem, ideologią bolszewicką, łagrami, zesłańcami. Istotnie, takim i był, ale bolszewicy go wybrali, bo symbolizował w heraldyce określone cechy ludzkie i inne zjawiska tego świata. Czy to znaczyło, że cały świat musiał wyrzec się koloru czerwonego? Zresztą bolszewicy nie zwracali uwagi, że kolor czerwony był kolorem królewskim. Kolor zielony jest powszechnie znany jako kolor islamu, nie zawsze przyjaznego nam - chrześcijanom. Cóż więc, czy i tego koloru w Europie powinni się wyrzec? Kolor żółty w dawnych czasach symbolizował zdradę i pohańbienie, kolor biały - chorobę, kolor czarny - noc, śmierć, no a teraz doczekaliśmy się nagonki na kolor niebieski.

Heraldyka i weksylologia są uniwersalne i nie uznają przywiązywania kolorów do jakichkolwiek ideologii, państw, religii itd. Tu jeszcze raz chciałbym przypomnieć, że kolory biały, czerwony i granatowy miały być według projektu na nowej fladze Rzeczypospolitej wraz z przyjęciem Konstytucji 3 Maja. Tylko rozbiory Rzeczypospolitej przeszkodziły w zrealizowaniu tego projektu. Tym niemniej później, w czasie powstania styczniowego, w 1863 roku, flaga rządu powstańczego była właśnie biało - czerwono - granatowa, miała wszak symbolizować jedność narodów Rzeczypospolitej. Dlaczego by nam dziś nie używać tej flagi? Jest to także jakby odwrócony wariant flagi Serbołużyczan, narodu dalekiego od Rosji, a bardzo nam przyjaznego.

Czas biegnie i jeżeli dziś nasze społeczeństwo nie przyjmie jakiejkolwiek bądź flagi, to nie wiadomo, czy Ziemia Wileńska i w ogóle Polacy na Litwie będą ją kiedykolwiek mieli. Były także pytania, dlaczego właśnie Polska Partia Ludowa uchwaliła tę flagę. Odpowiedź jest oczywista: PPL zaproponowała używanie tej flagi. Dlaczego PPL - dlatego, że nikt inny tego dotychczas nie zrobił. Polacy na Litwie swojego parlamentu, ani kongresu nie mają, któż więc ma uchować symbole? Inne polskie organizacje w ciągu 13 lat po rozpadzie Związku Sowieckiego mogły tysiąc razy zaproponować podobne projekty, ale, nie wiadomo dlaczego, nie zrobiły tego za tak długi okres. Więc komuś trzeba było zacząć. Właśnie to zrobiliśmy - przedstawiliśmy projekt flagi regionalnej Polaków na Litwie. Inne organizacje polskie na Litwie również powinny przyłączyć się do tego procesu. Mogą albo poprzeć ten projekt, albo wysunąć własny. Tak jest w całej Europie. Katalończycy, Baskowie, Friule, Ladyni, Fryzowie, Alzatczycy, Lotaryńczycy, wiele innych mniejszości narodowych mają po kilka flag. Najgorzej by było, gdyby wszyscy siedzieli ze złożonymi rękoma, nic nie robili i czekali jakiegoś Mesjasza, że przyjdzie i zrobi wszystko za nas. Pretensje, że "dlaczego PPL" są absurdalne. Odpowiedź jest taka: " zróbcie to "wy", jak nie chcecie żeby "my"!

Na zakończenie można przytoczyć historię flagi Bretończyków. Długo jej nie mieli. Po I wojnie światowej, w latach odrodzenia narodowego była idea utworzenia flagi, ale nie wiadomo, kto miał ją zatwierdzić. Wreszcie w 1923 roku, w Paryżu, miała się odbyć wystawa "Expo". Bretończycy wybudowali na wystawie własny pawilon dla reklamowania bretońskich towarów. Nad innymi pawilonami wisiały flagi, nad bretońskim nie było żadnej. Więc jeden z przywódców odrodzenia narodowego, Marvan Marchal, stwarza flagę jednoosobowo i zawiesza nad bretońskim pawilonem wystawowym - i tak już zostało. Ta flaga do dziś jest bretońską flagą narodową.

Robert Szymański

Od redakcji. Jeszcze raz zapraszamy do dyskusji na powyższy, ważny, naszym zdaniem, temat.

Nasz Czas 32/2003 (621)