Bakszta
Z góry bez tchu spada
na miasto Bakszty szumiąca kaskada.
Wijąca się uliczka, jak ślad smoka.
(Zwietrzał lęk z siarką, spłynęła posoka...)
To miasto na wsi zbudowane!
Domy osobiste, ciepłe,
stare bardzo, świeże i zdrowe,
w szablonie czynszu nie zakrzepłe,
określone, ogródkowe,
poufne, zagadkowe,
od Boga dane.
Patrzą oczaste dachów płaszcze:
falisty front domów blade słońce głaszcze.