Ekologia


Paradoks ochrony przyrody

Ostatnio często stykamy się z problemem pożarów leśnych. Radio i telewizja informują o podobnych wypadkach. Wszyscy zresztą zapewnie dobrze pamiętają o palących się w minionym roku torfowiskach. Podczas upałów pracownicy lasów są więc nadzwyczaj uwrażliwieni. Najmniejsza iskierka może wywołać pożar. Rozszalały żywioł z kolei wyniszcza ogromne terytoria, pozostawiając po sobie jedynie pozbawione życia zgliszcza. Jednak czy ogień naprawdę jest absolutnym złem? Czy ludzie prawidłowo postępują walcząc z płomieniem? Wszyscy ekolodzy zgadzają się w jednym - naturalne pożary w przyrodzie są potrzebne. Z większości książek o ekologii można się dowiedzieć, że pożar to naturalne zjawisko w przyrodzie. Stąd wynika, że wtrącamy się w naturalny proces tworzony przez tysiąclecia.Czy próbując ochronić naturę od samej siebie czasem jej nie szkodzimy?

Autor publikacji jest absolwentem Szkóły Średniej im. Wł. Syrokomli. Obecnie studiuje na trzecim roku biologię ekologiczną na Wydziale Zoologii Uniwersytetu Wileńskiego.
Dobrym przykładem jest pewien wypalony obszar Narodowego Parku Dzukii. Po pożarze część opalonych drzew została wywieziona. Drzewa, nie mające żadnej wartości ekonomicznej pozostawiono na miejscu. Terytorium zostało zasadzone młodymi sosnami, które dziś sięgają zaledwie półtora metra. Już na pierwszy rzut oka widać, że ten obszar bardzo się różni od lasu sosnowego tuż obok. Wszędzie małe sosenki i to tu, to tam widać młode brzózki. Na ziemi leży pełno gałęzi oraz pni opalonych drzew. Rzadko można znaleźć typowy dla lasu sosnowego mech, jednak jest sporo trawy. Miejscami widać niewielkie obszary pokryte piaskiem.

Zmieniła się także różnorodność owadów, szczególnie ilość błonkoskrzydłych. Tłumaczy się to tym, że lubią one słoneczne,ciepłe miejsca. W starych pniach jest wiele otworów - to twór larwy kózki. Rzadziej można znaleźć większe otwory, które pozostawia larva największego owada na Litwie - borodzieja (Ergates faber). Owad ten ma około sześciu centymetrów długości. Jest on wpisany do Litewskiej Czerwonej Księgi, a to miejsce jest jedne z niewielu, gdzie go możno spotkać.

A więc widzimy, że pożar utworzył całkiem nowy biotop i wcale nie taki ubogi jak można by było pomyśleć oraz całkiem różniacy się od tego, który był przedtem.

Naturalny pożar może nie tylko stworzyć nowy, ale także podtrzymywać istnienie starego biotopu.Rezerwat Čepkeliu bardzo szczyci się roistem czepkelskim. Jest to największy rojst na Litwie. Niestety, z powodu niedbalstwa Ministerstwa Ochrony Przyrody on zanika. Rzecz w tym, że tam rosną sosny, a one, jak i wszystkie drzewa, bardzo wyparowują wodę, co powoduje powolne wysuszanie bagna. Coraz gęściej rosnące drzewa powodują, że znikają także owady, lubiące otwarte miejsca. Jest to utrata różnorodnośći litewskich resursów genetycznych. Prowadząc badania geologiczne zauważono ciągle powtarzającą się warstwę popiołu.Wniosek był prosty - co ileś lat na bagnach były pożary. Wszystkie sosny spalały się, a mech pozostawał mało uszkodzony. Tak rojst odnawiał się. Niestety, teraz pożary są gaszone i o odnawianiu się nie może być mowy. Pożary są kontrolowane, to kosztuje, w wyniku rojst zamienia się w zwykły sosnowy las. Może po przystąpieniu do UE coś się zmieni? Pozostaje czekać.

Władysław Wiszniewski

Nasz Czas 27/2003 (616)