Konferencja PPL


Demokracja i obywatelstwo są niepodzielne

Tematy dzisiejszych referatów będą odczytane po raz pierwszy. Dlatego wszystko, o czym będziemy mówić jest zaproszeniem do dyskusji o dalszych losach Ziemi Wileńskiej. Podkreślam - nie Wileńszczyzny - Ziemi Wileńskiej.

Zygfryd Raczkowski
Litwa wstępuje w nadzwyczajny, historyczny okres okres niezwykle ważny dla całego społeczeństwa naszego państwa, dla każdego bez wyjątku obywatela Litwy. Jesteśmy u progu Unii Europejskiej. Litwa będzie także wkrótce członkiem NATO, ale jestem zdania, że tak naprawdę dla zwykłych obywateli spawy natowskie nie są tak ważne. Inna sprawa Unia Europejska , na temat której możemy długo rozważać, ale sedno w tej nowej przestrzeni i nowych możliwościach, które powinniśmy obecnie wykorzystać.

Jesteśmy zdania, że od początku niezależności Litwy straciliśmy 13 lat na politykę nie mająca nic wspólnego z odrodzeniem prawdziwego pojęcia obywatelstwa w prawdziwie demokratycznym państwie. Nie powiem, że to wina ludzi zwykłych, ciężko pracujących na roli, zakładach, innych miejscach pracy, aby należycie utrzymać swe rodziny. Wina tych, co wybrani byli przez tychże ludzi na stanowiska w parlamencie, rządzie i innych miejscach, aby służyli wiarą i prawdą obywatelom swego państwa.

Niestety, tak się nie stało. Ale najbardziej bolesne procesy odrodzenia się prawdziwego pojęcia obywatelstwa trwają na Ziemi Wileńskiej. Mam tu na myśli cały region polskojęzycznych obywateli Litwy mieszkających w Wilnie i dookoła Wilna, razem około ćwierć miliona osób. Ci, tak zwani "wybrańcy narodu", od początku całą sprawę ustawili na głowie. Najbardziej zaszumiało w głowie od pojęcia autonomii. Autonomii politycznej, której ideje niesamowicie groźnie zaostrzyły stosunki polsko - litewskie na długi okres, na okres tak ważny właśnie w tym historycznym okresie odrodzenia się demokracji państwa.

Konstytucja Litwy, jak i konstytucje każdego innego państwa głosi absolutnie jednakowe prawa dla swych obywateli. A tymczasem dyrektor Departamentu Mniejszości Narodowych Litwy publicznie w telewizji mówi nawet o tym, że Polska pomaga Polakom Litwy, Rosja - Rosjanom , itd., i że najgorzej Cyganom, gdyż nie mają swego państwa. Podobno są Hindusami z pochodzenia, więc może warto się zwrócić do mających ponad 1 miliard swoich obywateli Indii o pomoc dla Cyganów Litwy? Mówię o tym, aby podkreślić absurdalność takiej pozycji .

Watro też podkreślić, że i władze oficjalne, Sejm RL zamiast spełniać obowiązki ustawodawcze zgodnie z Konstytucją, rodzą ustawy absurdalne w stosunku do osób nielitewskiego pochodzenia, obywateli swego państwa. Wystarczy przypomnieć niedawne poprawki do Ustawy o obywatelstwie.

Właśnie tu tkwi główny błąd. Nie jesteśmy okupantami czy jakimiś tam emigrantami. Jesteśmy od wieków na swej ojczystej , tak z trudem nam zwracanej na własność Ziemi Wileńskiej, w domu. I zawsze byliśmy. Więc będziemy żyć i dalej na ojczystej ziemi, a tą Ojczyzną dziś jest Litwa.

Jeszcze gorzej, jeżeli w sprawy suwerennego państwa wtrącają się oficjalne osoby z Polski. Przypomnijmy pozycję ambasadora Widackiego. Takie próby dają wręcz negatywny efekt i zawsze będą wykorzystywane przez oficjalne władze Litwy i polityków. No tak- mówi się niech tam Polska wam pomaga, a my pomożemy Litwinom z Sejn. Jak Wy tam w Polsce - tak my tu wam na Litwie.

Nie ma co ukrywać, że każdy z nas ma sentymenty do Polski- tam nasze korzenie kulturalne , językowe. Ale kolory flag albo herby państwowe Polski nie mogą stale mącić naszych uczuć. Poczucie prawdziwie obywatelskiej pozycji musi być w swym państwie, dążenie do aktywnej działalności gospodarczej, społecznej, politycznej i kulturalnej - to pozycja każdego obywatela państwa nie zależnie od narodowości, wiary itp. To dlaczego właśnie u nas może być nie tak? Właśnie tu, właśnie na tym polu musieliśmy stracić wspomniany czas, czas na rodzenie się autentycznych obywateli Litwy polskiego pochodzenia. Ale gdzie tam, traciliśmy czas na ambicje polityczne i mylne pojęcia patriotów do pisania nazwisk i nazw, na inne sprawy, które nie były tak ważne w tym czasie, ale miały rozgłos, budziły w ludziach emocje patriotyczne.

Oczywiście, zrozumienie sytuacji politycznej na etapie rodzenia się niezależności Litwy nie było łatwe, ale jej błędne zrozumienie nie może dalej trwać. Dzisiaj musimy wykorzystać szansę i w warunkach eurounijnych maksymalnie umiejętnie korzystać ze swych praw obywatelskich, stosować te prawa w życiu codziennym, w pracy, w tradycjach kulturalnych, w tak bogatym folklorze Ziemi Wileńskiej.

Możliwości regionalne są duże, ale nie mogą one spaść na nasze polskie głowy jak biblijna manna. To nasz obowiązek, korzystając ze swych praw, zatroszczyć się o swoje tradycje, o swój język ojczysty. Nie możemy na nikogo czekać, na możliwą pomoc Polski albo państwowych departamentów, na polityków myślących tylko o swych ambicjach i dobrobycie. Musimy poprzez organizacje społeczne osiągnąć jedność Polaków w ocenie wartości, w dążeniach do zachowania naszej kultury i tradycji , mieć swą flagę nie dla walki, lecz odrodzenia prawdziwej regionalnej wspólnoty polskiej.

Zygfryd Raczkowski

Nasz Czas 26/2003 (615)