Naczelny ma głos


Budować godne postawy

Rozpoczęta przed kilkoma tygodniami przez urząd prezydenta głośna kampania wyjawiania naruszeń podczas zwrotu ziemi zdaje się już się kończy. Widocznie w wyniku będzie zwolnionych z pracy kilka czy kilkanaście osób, które przestępczo nadużywając zajmowanego stanowiska przydzieliły sobie oraz bliższym i dalszym krewnym dziesiątki atrakcyjnych działek. W sumie nie tylko oni, ale kilka pokoleń do przodu nie będą potrzebowały pracować. Zwolnienie z pracy przyjmą więc raczej z wdzięcznością.

Co ciekawe, że powiatu wileńskiego, a w szczególności rejonu wileńskiego, gdzie są najbardziej oczywiste, szczególnie masowe i wyraźnie przestępcze naruszenia, sprawdzian widocznie w ogóle nie dotknie. Nie ma zainteresowanych sprawdzianem - ani ze strony Samorządu Rejonu Wileńskiego, a tym bardziej ze strony tych, co za minione lata zdołali "przenieść" do rejonu prawie 30 tys. ha ziemi kosztem miejscowej ludności.

I właśnie od tego, czy i w jakim zakresie w rejonie wileńskim będzie przeprowadzony właściwy sprawdzian można będzie sądzić o rzeczywistych zamiarach mężów stanu Litwy wobec zbliżającego się członkostwa w UE - będzie to kolejna kampania propagandowa z myślą o przyszłych wyborach czy też ( może nareszcie, co jest bardzo wątpliwe?!) rzeczywista chęć przywrócenia sprawiedliwości społecznej.

Co ciekawe, że właśnie teraz, w celu odwrócenia uwagi awepelowcy co i raz stawiają nam zarzuty, żeśmy w roku 1995 nie zdołali sprzeciwić się przyjęciu ustawy o zwiększeniu terenu Wilna o 10 tys. ha (tzw. wielkie Wilno), chociaż praktycznie w pojedynkę, a szczególnie przy publicznym poparciu tego projektu ze strony ówczesnego ambasadora J. Widackiego, zapobiec temu nie było możliwości. Przemilcza się natomiast główne - pierwotne zamiary udało się poskromić kilkakrotnie, a wszyscy ci, którzy wtedy weszli w skład "wielkiego Wilna", do dziś płacą podatki za ziemię według wiejskich normatywów, co pozwoliło za minione lata pozostawić w kieszeni mieszkańców tego terenu nie jeden milion litów. Jest to dowód, że przy konsekwencji i dobrej woli naprawdę nawet w pojedynkę można dużo zdziałać. Natomiast kiedy tego nie ma - pozostają tylko pozory i bezczelne oszukiwanie ludności, które tragicznie się przeciąga.

Jedno pozostaje obowiązkowe i niezmienne - niczego i żadnej własności nie należy się zrzekać, skrzętnie przechowywać wszelkie dowody i dokumenty, aby wszystkie nieprawości i nadużycia można byłoby zaskarżyć w sądzie - najlepiej już dziś. Ewentualnie po wstąpieniu do Unii Europejskiej.

Ale do tego wszystkiego strasznie nam brakuje właściwego poczucia obywatelskości. Będąc ze wszech miar formalnie obywatelami, trzeba jeszcze odczuć to emocjonalnie - wyzbyć się lęków i poczucia drugorzędności, być równym wśród równych, o swoje upominać się właśnie z pozycji nie proszącego, a obywatela, którego potrzeby muszą być podstawowym obiektem troski państwa.

Trudne to i skomplikowane procesy. Zmiany następują nie od razu. Półwiecze sowietyzacji długo jeszcze będzie dawało o sobie znać. Ale celem działania nas wszystkich i każdego w oddzielności powinno być budowanie godności własnej i poczucia współodpowiedzialnego obywatela za losy naszych małych ojczyzn i tej większej - Litwy, widząc nasz interes i oceniając polityków nie tylko w stosunku do naszych mniejszościowych potrzeb, ale też poprzez pozytywne tendencje i przemiany bardziej ogólne, dotyczące wszystkich obywateli.

Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 25/2003 (614)