Nasze wywiady


Ochrona zabytków - obowiązkiem każdego z nas

Rozmowa z Grażyną Dremaite, członkiem
Państwowej Komisji Ochrony Zabytków RL

Pani Grażyno. Na początek powiedzmy naszym Czytelnikom co sobą przedstawia Komisja Ochrony Zabytków , którą Pani kierowała przez dwie kadencje.

Państwowa Komisja Ochrony Zabytków (oficjalna nazwa - Lietuvos Respublikos Valstybinë paminklosaugos komisija) - to instytucja, która jest odpowiedzialna wobec Sejmu RL i jej zadaniem jest formowanie polityki oraz strategii w dziedzinie ochrony zabytków. Komisja występuje również w roli eksperta dla prezydenta, Rządu i Sejmu, gdy chodzi o ochronę zabytków. Rzeczywiście, przez dwie kadencje, czyli na przeciągu ośmiu lat, do maja br. przewodniczyłam Komisji. Dziś jej przewodniczy Jonas Glemža.

Formować politykę i strategię nie da się według własnego "widzimisię". Tworzymy ją na podstawie przykładów, faktów, doświadczeń i wydarzeń naszego życia. Jeżeli widzimy, że odpowiednia ustawa nie działa na praktyce lub nie jest przestrzegana - naszą prerogatywą jest wnoszenie propozycji, aby została ona zmieniona czy uzupełniona, i wstrzymane naruszenia prawa.

Wynikiem naszej pracy są uchwały Komisji, które są publikowane w "Valstybes žinios", co nadaje im odpowiednią rangę.

Nasza Komisja oczywiście ściśle współpracuje z Sejmem i przede wszystkim z jego Komitetem d.s. Nauki i Kultury, a także Komitetem Ochrony Środowiska i Komitetem d.s. Wsi.

Natomiast ustawowe funkcje ewidencji i ochrony zabytków ma w swojej gestii Ministerstwo Kultury, posiadające w swojej strukturze Departament Ochrony Zabytków. Chodzi oczywiście o zabytki namacalne czyli materialne. Bo wartościami niematerialnymi zajmuje się Rada Opieki Etnicznej, również podlegająca Sejmowi. Natomiast językiem zajmuje się Komisja do Spraw Języka Państwowego.

Taki jest podział funkcji różnych instytucji, zajmujących się ochroną wartości materialnych i niematerialnych. Wszystkie te instytucje współpracują między sobą, tym bardziej, że niekiedy trudno określić granicę co jest materialnym zabytkiem, a co niematerialnym.

A jak jest z realizacją propozycji i uchwał Komisji i czy są one zawsze brane pod uwagę i realizowane?

Smutne to, ale nie wszystkie. Niektóre są ignorowane i nie wykonywane. Zależy to od ludzi, którzy kierują instytucjami, przedsiębiorstwami, od ich kultury i zrozumienia ważności zachowania naszych zabytków dla przyszłych pokoleń w jak najbardziej autentycznej postaci . I chodzi nam nie tylko o kulturę Litwinów, a o zabytki kultury wszystkich narodów i narodowości, które zostawiły swój ślad na terenie Wilna i Litwy - czyli również Polaków, Tatarów, Białorusinów, Żydów, Karaimów, Rosjan itp., bo stanowi to wspólne bogactwo kulturalne Litwy. Tak zresztą było przez wieki. Dorobek Litwy jest bowiem wielokulturowy i w dobie obecnej nabiera szczególnej wartości oraz wymaga szczególnej opieki. W związku z obecnością w kulturze Litwy poszczególnych elementów kulturowych innych narodów, ogólna kultura staje się bardziej bogata, bardziej atrakcyjna. Przystępując obecnie do Unii Europejskiej i pokazując również te jej części składowe stajemy się jedynie bardziej interesujący, bardziej przyciągający.

A mówiąc o Wilnie...

Mówiąc o Wilnie - nasze miasto jest właśnie takim przykładem wyjątkowości, co pozwoliło mu znaleźć się na liście światowych zabytków. Wilno to nie Paryż, gdzie wszystko jest francuskie, to nie Wiedeń, gdzie wszystko jest austriackie, to nie Budapeszt, gdzie wszystko jest węgierskie. Wilno to elementy kultury poszczególnych narodów, różnych wiar - katolickiej, unickiej, prawosławnej, żydowskiej, karaimskiej, muzułmańskiej, zbiór zabudowy w różnym stylu i z różnych okresów - a więc barok, renesans, gotyk.

Wszystko to stanowi niezwykle cenne i unikalne wspólne bogactwo, które powinni chronić wszyscy obywatele, wszyscy mieszkańcy stolicy, a nie tylko my, z racji zajmowanych stanowisk.

Społeczeństwo, niestety, nie zawsze docenia posiadane wartości, dlatego bardzo ważna jest edukacja ludności i w szczególności młodzieży w tym kierunku, rozpoczynając od rodziny i szkoły. Zawsze zresztą podkreślam, że nam, Litwinom, brakuje polskiego nacjonalizmu w tym dobrym słowa znaczeniu, gdy ludzie mają ambicje, twardo trzymają się pewnych prawideł i zasad. W Krakowie czy innym polskim mieście przecież nikt by nigdy nie pozwolił budować takiego hotelu, jaki obecnie wznosi się na al. Gedymina obok byłego domu towarowego Jabłkowskich. Taki chłodny "komputerowy" kawał prospektu, zniekształcający jego rytmikę architektoniczną, ogólną piętrowość. Nie mam też najmniejszej wątpliwości, że w Krakowie nikt by nie dał pozwolenia na budowę mostu, który właśnie zaczął funkcjonować koło Biblioteki Akademii Nauk (Wróblewskich), i który zasłonił wszystko.

Gdzie więc rola Komisji i innych instytucji, które zajmują się ochroną zabytków?

My formujemy politykę, opinię, przyjmujemy uchwały, które, niestety, nie zawsze są respektowane. I głównym naszym oponentem jest w Wilnie samorząd miasta ze swoim departamentem rozwoju, pracownikom którego, moim zdaniem, wyraźnie brakuje odpowiedzialności i miłości do miasta. W swoim czasie była nawet dyskutowana propozycja budowy podziemnych garaży na Starówce. Byliśmy kategorycznie przeciw budowie w tej części, która została wniesiona na listę światowych zabytków. I to się udało obronić.

Porównajmy dla przykładu Wiedeń. Tam nikt nawet nie zastanawia się nad tym, jak ma funkcjonować na Starówce transport. Dojeżdża się do określonej granicy - a dalej na wózek lub walizkę do ręki i proszę pieszo do hotelu. Nikt z tego nie robi problemu, uważając, że tak być powinno. Tam też nikt nie ośmieli się nawet prosić o pozwolenie na przeróbkę jakiegokolwiek gmachu w tej części miasta, a u nas jest to zjawiskiem nagminnym.

Rzeczywiście, wiele zrobiono w mieście, aby było ono czystsze, bardziej przyjazne turystom. Ale patrząc okiem specjalisty - zrobiono też wiele szkody poszczególnym gmachom, poszczególnym domom, dokonując niedopuszczalnych przeróbek czy likwidując poszczególne ważne elementy. Zobaczmy na ul. Wielką i Zamkową - na poddaszach pojawiły się nadbudówki i okna, zmienia się i poszerza witryny, likwiduje się kominy, które mogą dziś pełnić funkcje ciągu wentylacyjnego, zabudowuje się swoiste i piękne wileńskie podwórka, zajmuje się chodniki, wbrew reglamentowi Starówki montuje się plastykowe okna. A jak została zniekształcona Góra Gedymina (Zamkowa)?! Wszystko to zmienia przestrzenny i architektoniczny układ, tym samym czyniąc niepowetowaną szkodę naszemu niepowtarzalnemu bogactwu - zabytkom.

Przyjmując gości, specjalistów z Zachodu, pytamy właśnie - a jak działa mechanizm ochrony u was? Nam odpowiadają, że u nich nikt nawet nie ubiega się o takie zmiany, przeróbki, wiedząc, że na to nie pozwala ustawa. Czyli jest to wyraźnie inny poziom kultury tamtych społeczeństw. Inny poziom kultury człowieka, którego wewnętrzne przekonania bez nadzoru z zewnątrz, zobowiązują szanować własną konstytucję, własne ustawy, chronić własne ogólnonarodowe skarby w postaci zabytków. U nas natomiast przedsiębiorcy w temacie, o którym mówimy, cały swój wysiłek kierują ku temu, aby "obejść" ustawowe wymagania.

Przy okazji warto zaznaczyć, że to, jak przebiega zwrot ziemi - jest charakterystyczne tylko dla naszego społeczeństwa, gdzie nieruchomości stały się dobytkiem ruchomym, pozwalającym "przenosić ziemię". Dzieją się rzeczy niesłychane - gdzieś z Zylute można "przenieść" kilka hektarów ziemi na brzeg jeziora w Trokach - i jezioro twoje.

Zwróćmy uwagę na ogólnie obecną tendencję - dziś w mieście nie ma obiektu, gdzie by się odbywała renowacja, może za wyjątkiem kościoła p.w. św. św. Bernardyna i Franciszka. Masowo natomiast dokonuje się dostosowywania obiektów do "aktualnych potrzeb".

Mówiąc o zabytkach i karygodnych zmianach poszczególnych elementów - co zdaniem Pani powinno stanowić wzorzec czyli, którego z okresów powinni bylibyśmy się trzymać?

Dziś należy starać się zachować taki stan gmachów, w jakim one dotarły do naszych czasów. Z czasem, na podstawie badań, kiedy będziemy bardziej bogaci - można będzie sięgnąć do szczegółów. Nie tak dawno w ostatniej chwili udało się powstrzymać niszczenie tynków na obecnej Ambasadzie Turcji. A jest to przecież zachowany zabytek z okresu baroku, kiedy wileńskie domy były niezwykle piękne z polichromią na ścianach, z malowidłami, rysunkiem, freskami.

A jak Pani ocenia stan zabytków wokół Wilna?

Jak się mówi - szkoda gadać. Nad losem pałacu w Jaszunach, w Czerwonym Dworze i innymi obiektami trzeba załamywać ręce. I znów - wszystko zależy od kultury tamtejszych merów, pracowników samorządów, od zrozumienia powagi tematu i tego, że te bogactwo będzie w perspektywie dawać dla nas znaczące dochody. Bezpośrednio już w granicach Wilna trzeba by było przeprowadzić odbudowę i renowację Puszkarni na Belmoncie.

A w jaki sposób społeczeństwo mogłoby bardziej przyczynić się do zachowania zabytków?

Dla przykładu w Polsce jest już zauważalny, zdrowy snobizm, gdzie ludzie posiadający środki przejmują zabytkowe dworki, restaurują je zgodnie ze wszystkim wymogami, tym samym zachowując dla kolejnych pokoleń zabytki architektury, w tym nawet parkowej. W innych krajach europejskich państwo zazwyczaj kompensuje część kosztów takich prac renowacyjnych, aby zachęcić kolejnych do udziału w ochronie zabytków. U nas, niestety, tego jeszcze nie ma.

Co więc należy w tej sytuacji robić?

My, szkoły, rodziny, a szczególnie środki masowego przekazu powinny przede wszystkim wychowywać społeczeństwo, tworzyć atmosferę sprzyjającą temu, aby kolejne i kolejne pokolenia, kolejne rzesze turystów z całego świata mogły cieszyć się pięknem i bogactwem naszych zabytków.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał R. Maciejkianiec

Nasz Czas 24/2003 (613)