Naczelny ma głos


Analogie procesu przemian

Mimo tygodniowej przerwy i w związku z tym spóźnionej informacji, warto wrócić do tematu wyborów mera miasta Wilna, które przed dwoma tygodniami zakończyły się zwycięstwem A. Zuokasa, zwycięstwem bardzo znaczącym, bo zdobytym wobec ostrego sprzeciwu rządzących partii - socjaldemokratów premiera A. Brazauskasa i liberalnych demokratów prezydenta R. Paksasa. Jest to na pewno ważne wydarzenie na arenie politycznej Litwy, które, o ile będzie mądrze spożytkowane, może się stać początkiem końca rządów obecnie dzierżących berło władzy ugrupowań politycznych i umacniania się Związku Centrystów i Liberałów, którym od niedawna przewodzi właśnie A. Zuokas. Zwycięstwo tym bardziej interesujące, bo zdobyte w znacznym stopniu dzięki decyzji Polaka, radnego Jana Tadeusza Dowgiało, dyrektora Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli. Bo to tylko jego stanowczość doprowadziła do remisowego wcześniejszego posiedzenia - 25 : 25, skłaniając w ostatniej rundzie również radnych z ramienia socjalliberałów do poparcia koalicji A. Zuokasa. Cieszy więc, że w przyszłościowych przemianach w stolicy jest również udział naszej polskiej mądrej głowy i we właściwym czasie i miejscu podniesionej ręki.

Nie dziwi więc, że liderzy akcjonariuszy Tomaszewski i Januđauskienë z poparcia rządzących na Litwie władz co i raz w czasie pracy wysyłają swoich pracowników samorządowych na tak zwane pikiety pod szkołę, nie rozumiejąc albo prawdopodobnie świadomie i na zadanie kompromitując nie tylko samych siebie, ale całe polskie społeczeństwo. Zresztą to nic nowego - ci sami, tylko z udziałem Balcewicza, przed trzema laty robili to wobec naszego polskiego tygodnika i Związku Polaków na Litwie - pikiety, uniemożliwianie pracy, łamanie się do drzwi, fizyczna przemoc wobec dziennikarzy. Wtedy nie każdy chciał wierzyć naszym ostrzeżeniom wobec narastającej agresywności ze strony skorumpowanych urzędników Akcji, spisując to na karb bezpodstawnie utartego stereotypu "Polacy się kłócą". Miejmy więc nadzieję, że obecny atak na polską szkołę i próba rozbicia polskiego szkolnictwa, dla wielu nareszcie otworzy oczy.

Będąc przy temacie warto też odnotować dla historii kilka interesujących momentów. Naradzie w Domu Kultury Polskiej (?!) tak zwanych "polskich organizacji", przygotowującej stosowną atmosferę do ataku na polską szkołę, przewodniczyli W. Tomaszewski, M. Mackiewicz, A. Skakowska i J. Kwiatkowski.

Ideę napadów na szkołę, jak wykazuje nagranie magnetofonowe, wysunął Z. Balcewicz, wysoki urzędnik powiatowy, wyznaczony na zajmowane stanowisko przez premiera A. Brazauskasa.

Natomiast szczyt przebiegłości i dwulicowości w tej sytuacji demonstruje również obecna na powyższej naradzie mer L. Januđauskienë. Codziennie wysyłając bezpośrednio podwładnych jej ludzi do napadów na polską szkołę (zresztą wyrzutów sumienia nie musi mieć, bo ani sama się nie uczyła w polskiej szkole, ani swoich dzieci nie oddała do polskiej szkołę) i opłacając z budżetu samorządu wszystkie z tym związane rozchody, jednocześnie co i raz twierdzi liderom Związku Centrystów i Liberałów o swoim rzekomym poparciu dla koalicji A. Zuokasa ?!

Zresztą wiele rzeczy może postawić na właściwe miejsce ostatnio zainicjowana przez prezydenta kampania sprawdzania prawidłowości przyznawania przydziałów w ramach tak zwanego zwrotu ziemi i mienia. Mimo, iż wielu litewskich obserwatorów twierdzi, że głośno rozpoczęta kampania spełznie na niczym, chce się wierzyć, że nie skończy się ona na urzędniczych naganach, i że będzie również sprawdzany rejon wileński, dokąd z cichego poparcia samorządu "przeniesiono" prawie 30 tys. ha ziemi, i gdzie są najbardziej przestępcze naruszenia. Mamy też nadzieję, iż będzie zbadany ten stan również w starostwie sużańskim, gdzie jak twierdzili w czasie kampanii wyborczej rejonowi socjaldemokraci, są przypadki bezprawnych przenosin i wycinania lasu oraz zabudowy w strefach ochronnych.

W minioną sobotę i niedzielę mieliśmy w Wilnie międzynarodową konferencję, poświęconą przyszłości regionów w zjednoczonej Europie. Dyskusja i rozmowy wykazały wyjątkowe podobieństwo przebiegających społecznych procesów i istniejących zagrożeń dla demokracji w krajach postsocjalistycznych. Dla przykładu na Słowacji przed rokiem powstała druga nowa mniejszościowa partia węgierska, bowiem ta pierwsza powołana prawie przed dziesięciu laty ostatecznie się skorumpowała. Nadużywając uczuć oraz haseł narodowych dba jedynie o własne stołki i dlatego jest bardzo wygodna dla rządzącej większości.

Myślowo przymierzmy tamte wydarzenia do zjawisk na naszym podwórku - będziemy mieli jeden do jednego słowacko - węgierską kalkę w litewsko - polskim wydaniu.

Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 24/2003 (613)