Naczelny ma głos


Naszym wyróżnikiem - kultura

Wyniki unijnego referendum w Polsce świadczą, że w najbliższym czasie rzeczywiście znajdziemy się we wspólnej ogromnej geopolitycznej przestrzeni Unii Europejskiej. Tym, co zadecyduje czy zostanie ślad o Polakach wileńskich - będzie rozwój miejsc naszego zamieszkania i kultura. I jedno, i drugie idzie nam niezwykle trudno. Samorządy w rejonach zamieszkałych przez ludność polską i ich kierownicy w ciągu prawie dziesięciu lat nieustannej władzy, niestety dbając głównie o interes własny, na jedno i drugie stosują zamiennik w postaci patriotycznych masówek, które samo przez się nie mogą sprzyjać rozwojowi gospodarczemu, nie tworzą też nowych i nieprzemijających wartości kultury. Miłe to dla oka na dziś, ale nie daje perspektywy na jutro. Bezrobocie, bieda, arogancja władzy mogą tylko stymulować rozpraszanie się historycznie zwartych skupisk ludności polskiej, bo młodzież po prostu nie zechce mieszkać w takich warunkach i będzie szukała lepszych.

Zamieszczając dziś publikację Józefa Mackiewicza pt. "Kisliakowy", chcemy zwrócić uwagę na historyczną misję, ale i słabości inteligencji. Dotyczy to w mniejszym nie stopniu i naszej, w większości w pierwszym pokoleniu rodzimej inteligencji, której wypada dziś żyć i pracować wcale nie w demokratycznych warunkach. Tym niemniej kto, jak nie oni - nauczyciele, malarze i muzycy z prawdziwego zdarzenia, mimo całej szczupłości swego grona, mogą zadbać o podnoszenie jakości naszej kultury, o to, by zachować ciągłość, autentyczność, dotrzeć do korzeni, sięgając do głębszych i czystszych źródeł wykreować i przekazać następnym pokoleniom wartości nie sowieckiego okresu. I kto dziś, jak nie inteligencja, pomoże przypomnieć imiona tych, którzy tworzyli przez wieki na Ziemi Wileńskiej, pozostawiając wartościowy i znaczący dorobek kulturowy, abyśmy nie utracili pamięci historycznej?

Jest więc nad czym z zatroskaniem się zastanawiać i dyskutować, jak to lepiej i więcej zrobić, myśląc przede wszystkim o poziomie, jakości, odpowiedzialności, sposobach działania, z góry wiedząc o przeciwdziałaniu i publicznym, dla odwrócenia uwagi, biciu patriotycznej piany.

Zwołana w miniony piątek "narada społecznych organizacji", które zrezygnowały ze swoich praw na rzecz Akcji jest właśnie przykładem antykultury i populizmu. Nie wchodząc w szczegóły warto tylko zaznaczyć, że styl, ton nietolerancji i pogróżek wobec tych, którzy są innego zdania i nareszcie przejrzeli cały fałsz działania akcjonariuszy nie może mieć nic wspólnego z polską kulturą wileńską. Z. Balcewicz, reprezentujący na "naradzie społecznych organizacji" administrację powiatu i samego siebie nawet zagroził, że będzie dezorganizował pracę jednej z najlepszych polskich szkół w Wilnie - Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli, m. innymi przysyłając tam tych, komu dotychczas nie została zwrócona ziemia (?!). Mimo że to właśnie on od kilkulat dzieli i rządzi w tym temacie, w stylu i tonie jak w czasach sowieckich dzielił mieszkania. Tylko, że dziś z coraz większą butą. Zresztą jego obecność i styl zachowania się nie budzi najmniejszej wątpliwości, że wszystko to się dzieje na wskazanie obecnych władz kraju.

Z jego też bezpośrednim udziałem udało się dokonać podziału polskich organizacji. Ale na takie działania wobec polskich szkół takim i podobnym działaczom polskie społeczeństwo na pewno nie pozwoli. My pierwsi też staniemy w ich obronie.

Od polskich szkół - wara!

***

I stała się tragedia. Grupa awepelowców w miniony poniedziałek o godzinie 11 zaatakowała Szkołę Średnią im. Wł. Syrokomli, uniemożliwiając składanie egzaminów. Polską szkołę przed rozbestwionymi działaczami Akcji, tak zw.Związku i "Macierzy Szkolnej" na szczęście obroniła litewska policja. Wśród atakujących był również niejaki Wł. Wojnicz, obecnie wystawiony jako kandydat na posła z ramienia tej że Akcji, dotychczas posiłkujący się składaniem podpisów pod najbardziej złośliwymi i oszczerczymi listami pod naszym adresem. Czyli towarzystwo było rzeczywiście wyborowe, a metody zastosowano te same, co i wobec naszego pisma.

Te wydarzenia dają jednak nadzieję, że Tomaszewski, Kwiatkowski i Mackiewicz, jako ostatecznie skompromitowani działacze, nareszcie ustąpią z zajmowanych stanowisk.

Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 21/2003 (610)