Nasze wywiady


Widzę możliwości rozwiązywania potrzeb mieszkańców

Rozmowa z dr. Eugenijusem Gentvilasem, kandydatem na posła w Antokolskim Okręgu Wyborczym nr 3.

We wcześniej opublikowanych z Panem wywiadach rozmawialiśmy o poglądach Pana i liberałów na temat przystąpienia Litwy do Unii Europejskiej, przedstawiliśmy Czytelnikom Pana jako człowieka z rodzinnym rodowodem. Może więc dziś porozmawiajmy o niektórych problemach miasta Wilna, które Pan zamierza reprezentować w Sejmie RL?

Kandydując do Sejmu w Antokolskim Okręgu Wyborczym trudno mówić wyłącznie o problemach tej dzielnicy. Są one wspólne dla miasta Wilna i tak je należy widzieć. Trzeba bowiem z jednakową troską dbać nie tylko o centrum, ale i o wszystkie części i zakątki miasta. Weźmy gospodarkę komunalną - stanowi ona całość, i poszukiwanie lepszych rozwiązań dla miasta będzie również dobrze służyło mieszkańcom Antokola i innych pomniejszych dzielnic. Czyli gdy chodzi o ceny ogrzewania, ceny wody itp. nie mogą być one rozwiązywane w ramach dzielnicy czy starostwa. Tym bardziej, że moim zdaniem, są w tym znaczące rezerwy. Na przykład, że przyszła na sieci grzewcze "Dalkija" - dobrze. Ale mimo jakby zmniejszenia cen za ogrzewanie, stosuje taką metodykę naliczania, że mieszkańcy na tym ponoszą straty. Planuję więc zaprosić przewodniczących domowych wspólnot, przedstawicieli "Dalkii" i samorządu, aby wspólnie rozpatrzyć, jak te problemy należałoby rozwiązać, aby w wyniku ludziom żyłoby się lepiej.

Wielki problem stanowią przestarzałe komunikacje albo ich brak w ogóle. Dotyczy to w szczególności starostwa na Rossie. Bo dbając o rekonstrukcję Zarzecza nie należy zapominać i o innych zakątkach miasta, poszczególnych domach, które nie mogą skorzystać z dobrodziejstw współczesnych usług komunalnych.

Nie jest też rozwiązany do końca temat łączności transportowej dla mieszkańców tej części miasta, a szczególnie dla Ross. Mimo że znajdują się tutaj dworce kolejowy i autobusowy, to dogodnej łączności z innymi dzielnicami miasta wyraźnie brakuje.

Gdybym był wybrany na posła do Sejmu - nie będę zajmować się tylko wielką polityką - chciałbym zająć się problemami samorządności, ekonomiki oraz problemami mieszkańców swego wyborczego okręgu. W tym celu planuję otworzyć dwa punkty przyjęć - jeden w antokolskim starostwie, a drugi w starostwie na Rossie, z tym, aby raz na tydzień spotykać się z ludźmi i wiedzieć, co ich nurtuje.

Jednym ze sposobów ożywienia życia widzę potrzebię tworzenia wspólnot szerszych niż poszczególnych domów, które stanowiąc społeczną pozarządową organizację mogą opracowywać różne plany, na realizację których mogą uzyskiwać potrzebne środki z różnych instytucji i funduszy. Taka pomoc może być otrzymana na remonty domów, renowację gospodarki komunalnej, uporządkowanie naszego otoczenia - parków, miejsc wypoczynku.

Byłoby to też jednym z moich zadań - pomóc ludziom zorganizować się w takie wspólnoty i nauczyć ich ubiegać się o potrzebne środki i je otrzymywać.

Czyli chcę spotykać się i rozmawiać z ludźmi, widzę możliwości rozwiązywania ich potrzeb i problemów, a doświadczenia z pracy na stanowisku mera Kłajpedy będą mnie w tym pomocne.

W środkach masowego przekazu trwa polemika, kto jest winien temu, że w Wilnie jest wyjątkowo utrudniany zwrot ziemi, kwitnie korupcja - urzędnicy powiatu twierdzą, że są temu winne władze miasta, pracownicy samorządu miasta Wilna twierdzą, że całość winy ponoszą skorumpowani urzędnicy powiatu. A tymczasem problem zwrotu ziemi dla mieszkańców miasta Wilna pozostaje bez perspektywy zmian na lepsze...

Ten problem istnieje na całej Litwie, tylko że tutaj w stolicy jest większy nacisk, karygodne przypadki korupcji - dlatego o tym jest głośniej. A faktycznie dotyczy to również innych powiatów i jest to po prostu anarchia. Tematy zwrotu, przydziału, sprzedaży ziemi znajdują się w gestii dwóch różnych instytucji - powiatów i samorządów. Jestem zdania, że powinno to się znaleźć w jednym ręku.

W czyim?

Proponowałbym, aby oddać to dla samorządów. W gorszym przypadku mogłoby się to znaleźć i w rękach powiatu, bowiem najgorszym jest stan obecny, gdy powyższe dwie instytucje - samorząd i powiat - dublują funkcje, pojawia się możliwość ukrywania własnych naruszeń, mówienia o odpowiedzialności innych, a nie o własnej. A więc powinno to się znaleźć w jednych rękach, a po drugie w gestii samorządów. O ile w Wilnie może nie jest tak ważne, do której instytucji ma się udać obywatel ubiegający się dla przykładu o zwrot ziemi, o tyle w innych miejscowościach stanowi to dodatkowe utrudnienie. Samorządy są po prostu znacznie bliżej niż urzędy i centra powiatów. Z drugiej strony ludność ma większy wpływ na działalność samorządu, może go lepiej kontrolować. A kto dziś może skontrolować działalność Pavirżisa czy Balcewicza? Jak do nich można dotrzeć, jaki można mieć wpływ na ich działalność? Tym bardziej, iż są to osoby wyznaczane przez Rząd, a nie wybierane przez mieszkańców i wcale nie zwracają uwagi na to, z jakimi problemami boryka się ludność. Myślę, że decentralizacja tego tematu poprzez samorządy pozwoliłaby nie tylko na przyspieszenie zwrotu ziemi, ale również sprzyjałaby zwalczaniu korupcji, która szczególnie jest widoczna na przykładzie powiatu wileńskiego.

Rozumiem, że centralna władza nie chce wypuścić ze swoich rąk tego mechanizmu i temu się mocno sprzeciwia, chociaż asocjacja samorządów już dwukrotnie zwracała się do Sejmu i Rządu, aby dokonać zmian w ustawodawstwie i sprawy związane z obrotem ziemią znalazły się w samorządach.

Zresztą tematów, związanych z doskonaleniem działalności samorządów jest znacznie więcej. Niedawno przebrzmiało w prasie, że A. Paulauskas poparł ideę tworzenia drużyny samoobrony w pewnym osiedlu. Okazuje się, że najbliższy punkt policji znajduje się od tej miejscowości w odległości 35 km. A gdyby była policja samorządowa - na pewno by tak nie było. A ile jest na Litwie osiedli i miasteczek, gdzie policjant przyjeżdża tylko do pracy, a wieczorem, gdy najczęściej dokonuje się różnych przestępstw - jego nie ma.

Oczywiście wraz z decentralizacją, przekazywaniem funkcji samorządy powinny otrzymywać dodatkowe środki, aby tym obowiązkom sprostać.

Trzeba więc zmieniać ustawę o podatkach dla samorządów w pierwszej kolejności. Dzisiejszy system jest po prostu protekcjonalny. Trzeba środków- jedź do premiera, czapkuj, proś. Tak pojawia się możliwość manipulowania samorządami, politykami, partiami politycznymi. To co stało się w Wilnie - typowy tego wzór. Dużo się obiecało - ale czy się spełni, to wcale jeszcze nie wiadomo, a w wyniku działalność stolicy wyszła z normalnego rytmu pracy na długi okres.

(ciąg dalszy rozmowy w następnym numerze)

Rozmawiał R. Maciejkianiec

Nasz Czas 20/2003 (609)