Nasze wywiady


Tworzyć warunki dla przedsiębiorczości

Rozmowa z Eugenijusem Gentvilasem, kandydatem na posła w Antokolskim Okręgu Wyborczym Nr 3

W przeddzień referendum unijnego rozmawialiśmy z Panem o programowym ukierunkowaniu kierowanej przez Pana partii - Związku Liberałów Litwy, zapraszając jednocześnie obywateli do wzięcia udziału w referendum. Dziś pomówmy o rzeczach bardziej bliskich i zrozumiałych - o Pana drodze życiowej, najbliższych planach i Pana rodzinie.

Dobrze. Tym niemniej chciałbym w kilku słowach wrócić do tamtej rozmowy, dziękując tym, którzy usłuchali mego i innych apeli o udział w referendum, tym samym pokonaliśmy ważną barierę, która stała na drodze Litwy w marszu do UE.

W obecnych czasach wielu polityków co i raz zmienia swoje nastawienia, programy, partie i koalicje, przechodząc od jednego do innego jak gdyby nigdy nic, mimo publicznych deklaracji i solennych obietnic. Pan jest w tym wypadku jakby "niewspółczesny"?

Rzeczywiście, w tym wypadku nie wpisuję się w obecne trędy, demonstrowane przez niektórych działaczy. Związek Liberałów Litwy, któremu obecnie przewodniczę, jest jedyną partią, do której przystąpiłem w roku 1992 jako szeregowy członek partii i, do której do dziś należę. Lubię po prostu konsekwentność w odróżnieniu od tych, co to poszukują co raz to nowych sfer działania, zmieniając z tej okazji również partyjną przynależność. Mnie zawsze ciekawi i napawa troską dalsza perspektywa, którą można widzieć i zapewnić, zajmując stałą pozycję w toku postępowania naprzód. Co prawda, kiedy po dwóch tygodniach nastąpi zjednoczenie kilku partii, do którego wejdzie również Związek Liberałów - automatycznie stanę się członkiem już tego nowego ugrupowania politycznego.

Przykładem działania na krótką metę, swego rodzaju skoków, jest obecny prezydent R. Paksas jak i szereg innych polityków, którzy już zaliczyli po 4 - 5 partii. Tacy ludzie zazwyczaj z czasem wygasają, znikają z szeregów działaczy politycznych. Chociaż R. Paksas stanowi swego rodzaju wyjątek - mimo licznych zmian partii na razie pozostał w polityce. Tym niemniej mimo osiągniętego sukcesu - nie jest to dla mnie wzór do naśladowania czy poprawnego politycznego zachowania się.

Wiadomo, że życie niesie nam wiele niespodzianek i zmian, na które powinniśmy w odpowiedni sposób reagować i oceniać. Tym niemniej moje nastawienie wobec zasad i generalna ocena liberalizmu pozostają niezmienne.

W związku z aktywizacją działań politycznych i zachowań niektórych działaczy, komentatorzy ze smutkiem zauważają, że za lata niepodległości na Litwie prawie nie pojawili się politycy z prawdziwego zdarzenia, a jedynie swego rodzaju cynicy polityczni, którzy na pierwszym planie widzą swój osobisty, a nie społeczny interes, kalkulując z kim i dokąd się załapać. Jak Pan ocenia takie wypowiedzi?

Nie, z tym całkowicie się zgodzić nie mogę. Musimy przecież dostrzegać, że wiele osób za minione lata jednak urosło do rangi prawdziwych polityków, a którzy w okresie "Sajudisu" niekiedy pełnili zaledwie techniczne funkcje. Mogą się oni dziś podobać czy nie podobać - tym niemniej są to liczące się figury na politycznej arenie Litwy.

Czym się Pan zajmuje oprócz polityki?

Założyliśmy z kolegami społeczną organizację "Liberalne reformy", która realizując swoje programy, prowadzi polityczno - oświeceniową i wydawniczą działalność, wyjaśniając różnym grupom i warstwom ludności idee liberalizmu, otrzymując na to wsparcie ze strony różnych funduszy i przedsiębiorców.

Związek Liberałów Litwy wysunął Pana jako kandydata na posła do Sejmu RL. Gdyby Pana wybrano - jakie obszary naszego życia wymagają jak najszybszych ustawowych zmian?

Jeżeli zostanę wybrany - chciałbym zacząć od doskonalenia ustawodawstwa, dotyczącego drobnej i średniej przedsiębiorczości.

Trzeba stworzyć warunki ku temu, aby ludzie chcieli i mogli zaczynać swój interes. Zobaczmy na sąsiednią Polskę - w każdym miasteczku czy większej wsi widzimy reklamę oferty wielu usług. U nas, niestety, tego nie znajdziesz. Dla Wilna trzeba też robić wiele, aby miasto przyciągało inwestycje. Myślę, że moje doświadczenia z okresu, kiedy byłem merem Kłajpedy, mogą być również przydatne.

Znając Pana i obserwując na arenie politycznej od roku 1990 nie dało się zaobserwować jakichkolwiek zachowań świadczących o braku tolerancji wobec nie - Litwinów?

W młodości byłem swego rodzaju narodowcem, demonstrując tym samym swój opór wobec sowieckiego systemu. Dziś, kiedy państwowość, obywatelstwo i język są zabezpieczone przez stosowne ustawy - nietolerancja wobec ludzi innej narodowości nie ma żadnego sensu, a jest raczej szkodliwa.

Skąd Pan pochodzi?

Urodziłem się i wyrosłem nie opodal Telsz, w sercu Żmudzi, nad brzegiem jeziora Maščio. Ojciec pracował w tym czasie jako zootechnik, a mama nauczała dzieci w miejscowej szkole. Była to typowa na tamte czasy wiejska rodzina, posiadająca w zagrodzie krowę, świnie i itp., aby móc wykarmić i wychować dosyć liczną rodzinę. Jestem bowiem w rodzinie czwartym najmłodszym dzieckiem.

Rodzice dziś nadal tam mieszkają, ograniczając z racji wieku gospodarstwo tylko do kur. Ojciec już ma 85 lat, a mama 77. Odzyskali po dziadku należny im las i przekazali mnie. Więc spełniło się w pewnym sensie moje marzenie, bo chciałem w młodości być leśniczym. Znalazł się więc las w moim życiu. Zresztą praca w lesie, który chcę uporządkować i zostawić swoim dzieciom, należy do mojej najbardziej ulubionej formy wypoczynku.

A jak się układały Pana dalsze losy?

Marząc o lesie, studiowałem tym niemniej na Wydziale Geografii Uniwersytetu Wileńskiego, po ukończeniu którego przez cztery lata pracowałem w Akademii Nauk. Ponieważ w Kłajpedzie otwarto filię Akademii - znalazłem się więc znowu bliżej ojczystych stron. Potem, gdy nastąpił okres odzyskiwania niepodległości, zostałem wybrany do Rady Najwyższej Litwy i znowu znalazłem się w Wilnie. W międzyczasie zrobiłem jeszcze doktorat z geografii.

Potem byłem ministrem gospodarki -więc znowu urzędowałem w Wilnie. W zasadzie za okres mojego aktywnego życia więcej lat spędziłem w Wilnie niż w Kłajpedzie.

A najbliższej rodziny?

Żona również studiowała geografię, pracowała w Kłajpedzie jako synoptyk. Ale długa przerwa zawodowa w związku z następującymi jeden po drugim urlopami macierzyńskimi zmusiła zmienić kwalifikację - jest obecnie księgową.

Mamy troje dzieci. Syn ma 18 lat i uczy się w gimnazjum w Szwecji, a szesnastoletnia córka i czternastoletni syn uczą się w Kłajpedzie. W związku z moją stałą nieobecnością w domu, czuję pewną winę wobec rodziny, starając się nadrobić wspólną, chociaż raz do roku, podróżą za granicę.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał R. Maciejkianiec

Na zdjęciu: Eugenijus Gentvilas z żoną Ausrą

Nasz Czas 18/2003 (607)