Naczelny ma głos


Nauczka dla rządzących

Nie bacząc na bałagan i"bezkrólewie" w zarządzaniu Wilnem w związku z międzypartyjnymi sporami o stanowiska i dostęp do kasy -te wydarzenia mają również szereg aspektów pozytywnych. Po pierwsze, jak nasze polskie tak i litewskie społeczeństwo zaczyna dostrzegać rzeczywiste twarze takich osób jak Balcewicz, Mackiewicz, Okińczyc czy wykonawcy Tomaszewskiego. Po drugie, rządzący nareszcie, poprzez decyzje sądu są zmuszani do przestrzegania prawa, które sami ustanowili. Bo inaczej jak absolutną arogancją wobec prawa nie można przecież nazwać decyzji Sejmu RP, który w ramach realizacji uchwały Sądu Konstytucyjnego, uznającego za niezgodne z Konstytucją jednoczesne pełnienie obowiązków posła i radnego ustalił, że i owszem, nie można, ale nie natychmiast, a tylko po pierwszej sesji. Dlaczego Sejm przedłużył te podwójne pełnomocnictwa tylko do pierwszej, a nie do drugiej czy entej sesji - zgodnie z logiką prawa nie da się zrozumieć. Praktycznie zaś wiadomo, że chodziło o rozstawienie swoich kolegów partyjnych i wypracowanie dogodnych pozycji startowych. W wyniku konfliktu w mieście Wilnie ta samowola dowolności i podwójności nareszcie przez sąd została ukrócona, a politycy już nigdy więcej nie będą mogli oszukiwać wyborców swoją obecnością na dwóch różnych listach, imitacją pracy w Sejmie i samorządzie jednocześnie. Decyzja Sądu Administracyjnego powstrzymująca działalność mera i wicemera na pewno jest ważnym etapem w budowaniu państwa prawa, stanowi bowiem dobry precedens nie tylko w tym konkretnym przypadku, ale też nauczkę dla wszystkich rządzących, którzy jak dotychczas wolno traktowali prawo i stosowali je wobec obywateli i organizacji w zależności od układów i stanowisk. Stanowi to też uszanowanie osobowości ważnej instytucji prawnej, jaką jest Sąd Konstytucyjny. Daje to też nadzieję, że nareszcie któryś z sędziów, rozpatrujący sprawę zwrotu ziemi w mieście Wilnie, zechce oprzeć się na uchwałę Sądu Konstytucyjnego, zgodnie z którą każda niezabudowana parcela powinna być zwracana jej właścicielom. Czyli - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Zresztą nie po raz pierwszy pozwalamy zauważyć, że gdyby nie sądy, mimo ich ułomności, szczególnie w sferze realizacji podejmowanych decyzji - w naszym skorumpowanym i zbiurokratyzowanym państwie, obywatel byłby całkowicie bezbronny.

Będąc przy temacie sądów warto odnotować, że inicjatorzy i inspiratorzy trwających trzy lata procesów sądowych przeciwko legalnemu Związkowi Polaków i naszemu tygodnikowi po raz kolejny wyszli jak niepyszni z sali sądowej. Okręgowy sąd uznał bowiem, że ostatnia decyzja sądu pierwszej instancji ze styczna br. była niezgodna z prawem. Wobec prawa i prawdy nie pomagają, jak widać, potężne środki"Wspólnoty" i najdroższy adwokat. I na tym właśnie polega budująca rola niezawisłych sądów.

Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 15/2003 (604)