Naczelny ma głos


Kolejny poziom w dół zdobyty

Doczekały się nareszcie sfinalizowania wyniki grudniowych wyborów samorządowych. Na pierwszych posiedzeniach nowo wybranych rad wybrano władze, które będą kierowały samorządami w przeciągu najbliższych czterech lat.

Te procesy dotyczyły również rejonów, gdzie w historycznie zwartym skupisku mieszkają Polacy. W rejonie solecznickim na stanowisko mera wybrano L. Talmonta, wicemerem pozostał Z. Palewicz. W rejonie wileńskim praktycznie czwartą kadencję będzie rządziła L. Januđauskienie, a jej zastępcami została na drugą kadencję T. Paramonowa oraz J. Sinicki, dla którego specjalnie dodatkowo powołano etat drugiego wicemera. Znając dobrze wyżej wymienione osoby, ich wieloletni i niezmienny styl rządzenia, morale i intelektualne możliwości zostaje jedynie zauważyć, że jest to kolejne zejście na jeszcze niższy poziom zarządzania, gdzie jedynym atutem będzie gra na uczuciach narodowych i budowanie wyjątkowo płytkiej propagandowej polskości, bo nie popartej rzeczywistą troską o rozwój tego regionu i przyszłość tu mieszkających ludzi. Zresztą wystarczyło radnemu z ramienia Polskiej Partii Ludowej zaproponować pani mer potrzebę organizacji w rejonie wileńskim skupu mleka, jako jednego z możliwych sposobów na utrzymanie rodzin na terenie samorządu - cała zasłona "troskliwych" gospodarzy natychmiast opadła - ten czysto samorządowy temat władze nie ciekawił, zresztą jak i wiele innych, na których w czasie wyborów zbijało się kapitał polityczny - ani zwrot ziemi, ani rejestracja gospodarstw rolnych, zresztą tak naprawdę ani głębsza kultura czy oświata, widząc w czyje zostały oddane ręce.

Nie mniej ważny problem - faktyczny brak opozycji. Układanki w mieście Wilnie, gdzie dla liberałów i koserwatystów było potrzebne poparcie awepelowców, zaowocowały tym, że ostra krytyka w trakcie kampanii wyborczej i w przeddzień sesji, nieoczekiwanie przerosły ze strony radnych tych partii i od socjalliberałów w owacyjne niemal poparcie dla awepelowców rejonu wileńskiego. Co prawda, jak się kazało - na próżno. Bo już na jutro musieli doznać gorzkiego rozczarowania, kiedy to awepelowcy dokonali nieoczekiwanego zwrotu w lewo i zleli się w koalicyjnym związku w mieście Wilnie z socdemokratami, oświadczając, że tam im dadzą więcej stanowisk. Mimo że jeszcze wczoraj jednoznacznie oświadczali, iż socdemokraci stanowią antypolskie siły, z którymi nikomu z Polaków nie jest po drodze.

Smutne, ale jedynie E. Tomaszewicz, przedstawiciel PPL wykazał konsekwencję w realizacji programu wyborczego, i może służyć wzorem początku formowania normalnej zdrowej opozycji, która zmusza władzę do działania na rzecz ludności samorządu.

Zresztą, mądra władza, chcąc dobrze rządzić, sama szuka sposobu na pewne wzmocnienie opozycji. Ale tutaj chodzi wyraźnie nie o mądre rządy, a o wygodne siedzenie przez kolejne cztery lata. I dlatego każda nawet najmniejsza opozycja będzie ze strony władz bez wątpienia tępiona czy przekupywana. Ale to również ma swoje plusy w budowaniu przyszłych rzeczywiście demokratycznych rządów - wyborcy widzą prawdziwą powyborczą twarz swoich wybrańców.

Ryszard Maciejkianiec

Nasz Czas 13/2003 (602)