Czas


Agnieszka Durejko

Poezje Jadwigi Koreckiej Gołubiec

Tradycja literatury polskiej w byłych Inflantach polskich nie ma ciągłości. Niezbyt liczni przedstawiciele pióra, mało znani, tworzący swoje utwory, będące namiastką historii twórczości literackiej w obszarze dzisiejszej Łotwy, wpisują się jednak na trwałe w literacki dorobek z byłych Inflant Polskich. Postacią taką jest poetka, która polskim czytelnikom dała się poznać zwłaszcza w dwudziestoleciu międzywojennym.

Na łamach czasopism polskich, wychodzących na Łotwie, drukowała swe poezje Jadwiga Korecka Gołubiec. (nazwisko Gołubiec po mężu). Jej bardzo piękne wiersze nie są znane tak jak utwory Olgi Daukszty. Nie udało się bowiem Koreckiej wydać żadnego tomiku, ani nie współpracowała z polskimi pismami literackimi. Żaden krytyk literacki nie przyjrzał się jej wierszom. Przy poszukiwaniu wierszy do specyficznego tomiku wierszy związanych z Dźwiną, pisząca te słowa odnalazła w gazetach polskich, wychodzących na Łotwie, w okresie międzywojennym, kilka wierszy Jadwigi Koreckiej. Nigdzie nie było choćby krótkiej wzmianki biograficznej. Początkowo można było sądzić, iż jest to wynik niewielkiej ilości czasopism w polskich bibliotekach. Niekiedy z jednego rocznika pozostało zaledwie kilka egzemplarzy. Przeoczenie informacji było więc możliwe. Istniała jednak szansa, która pozwalała mniemać, że te informacje gdzieś się jednak znajdują. Po dokładnej kwerendzie czasopism w ryskiej bibliotece okazało się, iż jednak ich nie ma. Autorce pozostawało tylko czekanie na oddźwięk antologii z wierszami związanymi z Dźwiną1. Można było liczyć na żywą i szybką reakcję, gdyż dotychczas nie było na rynku czytelniczym tak pomyślanej książeczki, która pokazywałaby dorobek polskich poetów, związanych z niegdysiejszymi Inflantami Polskimi, prawie z dwóch wieków.

Dzięki życzliwości czytelników zbiorku wierszy Wiersze znad Dźwiny, można było wypełnić lukę przy biogramie poetki pochodzącej z Łotwy- Jadwigi Koreckiej Gołubiec . Najwięcej jednak zawdzięcza pisząca te słowa listowi Janiny Głoweckiej, pracującej w polskiej bibliotece w Rydze. Z listu, a potem w czasie pobytu w Rydze, już z rozmowy, pisząca te słowa dowiedziała się, że Jadwiga Korecka pracowała w Rydze, była nauczycielką biologii właśnie m.in. w wyżej wspomnianej, i że mieszka w Stanach Zjednoczonych. Nawiązanie kontaktu listowego pozwoliło sporządzić biogram poetki.

Jadwiga Korecka urodziła się w Rosji. Jak prawdziwa kobieta nie podaje daty urodzin. Jej rodzice postanowili wrócić na Łotwę w 1923 roku. Po ukończeniu gimnazjum w Rzeżycy przyjechała do Rygi, gdzie wkrótce zaczęła pracować jako nauczycielka w 5 Polskiej Szkole Podstawowej. Także w Rydze podjęła studia na Uniwersytecie Ryskim na wydziale nauk przyrodniczych. W czasie studiów brała czynny udział w życiu akademickim. Była jedną z pięciu założycielek żeńskiej Korporacji ?Plateria? (funkcjonowała od 1930 roku). Ułożyła dla niej hymn:

Nas łączą nasze barwy-
Amarant polskich tarcz,
Szlachetny błękit nieba
I złoto szczerych serc.....

Po ukończeniu studiów Jadwiga Korecka wykładała chemię w Polskim Gimnazjum, istniejącym w Rydze od 1925 roku, wcześniej jako gimnazjum Emilii Lichtarowicz. Uczyła także biologii. Ponieważ Ministerstwo Oświaty wymagało, aby w polskich podręcznikach były tłumaczenia poetów łotewskich, polecono wykonanie tego zadania właśnie poetce. Potem wiersze te, m.in. Janisa Rajnisa i Janisa Ziemelniksa, Rudolfa Blaumanisa, były drukowane w podręcznikach. Jeden z nich zatytułowany Wielkanoc drukowany był w "Naszym Życiu" w 1935 roku:

Gdy z wież wysokich płynie
łagodny ton- jak cud,
rozprasza słońce cienie
i pęka w rzece lód.
Niech się twa dusza stanie
przez chwilę chociaż -świętą,
odczuje zmartwychwstanie
i wiosnę uśmiechniętą.

Kolejnym tekstem tłumaczonym z łotewskiego jest wiersz przetłumaczony w 1933 roku, którego rękopis przesłała poetka autorce pracy.

Jak białych szczytów śnieżne kry
Tak biali wreszcie biali bądźmy my.
Do wschodu słońca płoną już
w purpurze ,słońcu, rannych zórz.
Choć na ( ) spada mgła,
Na szczytach płomień jeszcze drga.
W południe często giną hen,
W błękicie niebios -niby sen.
Lecz prędko mgła opuszcza je.
I w słońcu znów zwierciedlą się.
Jak białych szczytów śnieżne kry,
tak wreszcie biali bądźmy my.

Jadwiga Korecka wyszła za mąż za Bolesława Gołubca. Zygmunt Ihnatowicz w biogramie męża poetki pisał : "Z dyplomem w kieszeni w 1935 roku Gołubiec przyjechał na stałe do Rygi. Małżeństwo z p. Jadwiga Korecką, jak i on energiczną, pełną radości życia, ugruntowało jego pozycję w nowym środowisku. Żona biolog o wyższym wykształceniu, była nauczycielką przyrodoznawstwa w V Polskiej Szkole Podstawowej, on otrzymał posadę nauczyciela historii....." Jednak spokojne życie skończyło się dla niej wraz z nadejściem wojsk sowieckich, kiedy to nastąpiły aresztowania i deportacje. Rodzice zostali wywiezieni na Syberię. Mąż, jako urzędnik Konsulatu Polskiego ( w którym prowadził od 1937 roku wydział emigracyjny), został aresztowany w marcu 1941 roku i skazany na zesłanie do więzienia w głębi Rosji. Korecka została sama z małym dzieckiem-synkiem. Gdy po raz drugi wojska sowieckie zbliżały się do łotewskich granic, zdecydowała się za wszelką cenę przedostać się na Zachód, mając nadzieję, że na mocy (zawartej wcześniej ) umowy Sikorski -Stalin, jej najbliżsi będą zwolnieni. Tuż przed wkroczeniem wojsk radzieckich przedostała się do Niemiec, do Bawarii. Po skończonej wojnie przez pięć lat pozostawała w obozie dla wysiedleńców, gdzie założyła szkołę, by nieco później wykładać w polskim gimnazjum w Grafenaschau. Po pięciu latach Jadwiga Korecka -Gołubiec uzyskała zgodę na wyjazd do Stanów Zjednoczonych.

Bolesław Gołubiec po powrocie z zesłania nie zastał ani żony, ani mieszkania. Podjął próby i starania we wszystkich instytucjach, aby uzyskać pozwolenie na wyjazd do żony i dziecka. Starania żony także na nic się nie zdały. Każde z nich musiało zacząć życie jakby na nowo. Kolejny rozdział w życiu poetki nastąpił właściwie z chwilą przybycia do Ameryki , tj. roku 1950. Pierwsze lata spędziła w Chicago, by potem znów wrócić do Niemiec. Kolejne cztery lata spędziła w Iranie, skąd wróciła do Seattle, gdzie mieszka do dzisiaj. Wybrała to miejsce ze względu na syna Romualda, który osiadł tam z rodziną.

Po przybyciu do Seattle poetka w bardzo szybkim czasie włączyła się do pracy w Domu Polskim. Zaczynała od pełnienia funkcji sekretarki w Kole Pań. Wielką jej zasługą było uporządkowanie i skrupulatne prowadzenie Archiwum Domu Polskiego. Po każdej imprezie skrzętnie zbierała materiały dokumentujące historię Domu Polskiego. Najważniejszym jednak działaniem Jadwigi Koreckiej jest zorganizowanie i prowadzenie Koła Przyjaciół Muzeum w Rapersvill, w Szwajcarii9. W trakcie wieloletnich podróży po świecie, zwiedziła i poznała to Muzeum i jego wieloletnią historię. W trosce o pomoc materialną dla Muzeum organizuje corocznie w swoim maleńkim mieszkaniu spotkania (herbatki), na które zaprasza członków Koła i nowych kandydatów. Przy miłej pogawędce i doskonałych ciastkach (które według opinii autora artykułu w gazetce polonijnej, mogą konkurować z najlepszymi wypiekami warszawskich cukierni) mijał czas. Pieniądze ze składek zebranych przy herbacie zasilają po dziś dzień budżet Muzeum. Wyraźnie więc widać, iż Jadwiga Korecka Gołubiec, niezależnie od miejsca swego przebywania, wciąż troszczy się o kulturę polską, a swą energię wykorzystuje niczym młoda osoba.

Od momentu przybycia do Ameryki pisała już mało wierszy, ale w wolnych chwilach trudniła się pisaniem powieści. Powstała trylogia, której tom pierwszy zatytułowany jest W cieniu śmierci, drugi Bez żagla isteru, tom trzeci Gdy słońce wschodzi na zachodzie. Tom pierwszy napisany został po angielsku, nawiązuje do lat związanych z Łotwą i wyjazdem do Niemiec, drugi tom dotyczy pobytu autorki na bliskim wschodzie, natomiast trzeci związany jest z pobytem w Ameryce. Dwa ostatnie zostały napisane w języku polskim. Dotychczas pozostały wyłącznie w rękopisie, choć ich autorka przymierzała się do wydania początkowo tylko jednego tomu. Jej prace drukowano też w języku tureckim pod nieco zmienionym imieniem10.

Aby przybliżyć poetyckie odczuwanie świata przez Jadwigę Korecką Gołubiec należy poznać kilka jej wierszy. Świadczą one o wielkiej wrażliwości poetki na losy innych na ich ból, cierpienie, samotność. Zwłaszcza jeden urzeka swym pięknem - List, jak sama pisze o nim w liście do autorki pracy, pisany był z myślą o robotnikach rolnych, którzy przyjeżdżali do pracy na Łotwę.

Mamo! Dziś we śnie zobaczyłem Ciebie,
szczerniałą naszą chatkę i stary dąb,
na którym bocian uwił sobie gniazdko.
I majowe malwy...i pstry od kwiatów klomb....,
i ruch obłoków na gorącym niebie.
Pływały kaczki po zielonym stawie,
a Kaśka gęsi pasła na ugorze,
hen przy gościńcu. Na ławie siedział dziad,
A Burek kury gonił po murawie
i głośno szczekał. Mamo droga! Może
myślałaś o mnie? Czy tylko letni wiatr
z ojczystych stron mnie przyniósł pozdrowienie?
(....)
A przecież tutaj też są złote niwy,
chabry wśród kłosów, łąki umajone.
Tak samo lemiesz kraja czarne skiby,
a wiosna sady kwieciem upiększone.
Tuz niedaleko rośnie dąb sędziwy,
tam siny las, a w lesie barwne grzyby.
I tutaj kłosy błyszczą w mokrej trawie.
Pot tu tak samo zrasza ludzkie czoła,
a słońce grzeje. Pachną ścięte kwiaty...[...].

Pełen cierpienia i bólu jest wiersz Skrzypce. Podmiot liryczny przeżywa w tym wierszu coś co można odnieść nawet do biografii poetki- opuszczenie znajomych stron i rozstanie z ukochanym. Jest tam bowiem mowa o porzuceniu tego co najbliższe sercu "opuszczę jutro ja gościnne stare progi", oraz "I ile minie lat, gdy znowu cię zobaczę?" .To właśnie sprawia, że "rozpacz dusi mnie. Ból ściska w swoich szponach, gotowam płakać...". Jednak wspaniała melodia skrzypiec "Łagodzi straszny, wymierzony cios" i "w rozkosznych tonach zamarł żalu jęk". Uczucie miłości ma zostać poddane próbie rozłąki - "nim nas rozdzieli długi szereg mil".

Zaścielał pokój zmrok. Czerwcowe pełzły cienie.
Na ciemnym tle, jak widma, stały okna.
Za nimi stał się step. A pośrodku drzew zieleni
Świeciły gwiazdy, jak kawałeczki próchna.
Wtulona w kąt kanapy słucham dziwne tony,
Co spod twych rąk leciały w ciemną dal.
Ty grałeś mi, miłością mą natchniony....
Płynęły w otchłań dźwięki nowych fal.
Ja w dźwiękach tych wyczuwałam smutek duszy,
Mym sercem targnął bezgraniczny ból.
Płakały skrzypce twe wśród wieczornej ciszy
płynęły skargi do gwiazd, do niw , do pól.....
Opuszczę ja gościnne stare progi
i pójdę w przyszłość, śniąc o przyszłych dniach.
Przed nami ścielą się rozstajne drogi.
Pobrniemy po nich , o złotych marząc snach
I ile minie lat , gdy znowu cię zobaczę?
Gdy los nam ześle szczęśliwych kilka chwil?
Niech w drogą postać twą się napatrzę,
nim nas rozdzieli długi szereg mil.
I rozpacz dusi mnie. Ból ściska w swoich szponach,
Gotowam płakać , modlić się , przeklinać srogi los.
I tylko twoja pieśń, co w srebrnych płynie tonach,
Łagodzi straszny , wymierzony cios.
Czerwcowa cicha noc koiła me cierpienia,
W melodii skrzypiec drżał miłości dźwięk....
I szczęścia kraj uniosły nas marzenia.
W rozkosznych tonach zamarł żalu jęk.

Ze zbiorów wierszy Jadwigi Koreckiej Gołubiec pochodzi również bardzo interesujący utwór, powstały z myślą o lotnikach polskich: Na śmierć Żwirki i Wigury, który był drukowany w roku 1933 w "Promieniu". Wiersz jest monologiem wygłoszonym do Boga oraz z pewnymi zwrotami do pilotów. Podmiot liryczny opisuje wielkie czyny lotników polskich, których w przestworzach prowadził anioł sławy, a później anioł śmierci. Godzi się także z decyzją boską, ale podkreśla obraz przerażonych i zdziwionych ludzi, stojących nad trumnami rycerzy przestworzy, bo tak określa ich poetka w swym wierszu.

Lotnicy polscy!- Orły zbratane z wichrami,
Z blaskiem słońca i zimnem dalekich przestworzy-
Błyszczącą piersią przepruły chmury Europy,
A wznosząc się coraz wyżej, do Ciebie Boże,
Do twego tronu , dotarły swymi skrzydłami.
(....)
Wiem Panie! Chciałeś mieć w hufcu bystrych Aniołów
Lotników Polskich- mknących lotem błyskawicy.
Zaszumiał wicher.... zdruzgotał dzieło i życie,
Padli ofiarą ciosów dzikiej nawałnicy,
By potem , niby Feniks znów powstać z popiołów.
Dla Ciebie , myśmy zostali na ziemi sami,
Przy trumnach okrytych narodowym sztandarem,[...]

Spośród wierszy drukowanych w "Naszym Głosie" i "Dzwonie" najbardziej zwraca uwagę, poprzez swój tytuł wiersz Marzenia pierzchły me. To zdanie może sugerować nastrój pesymizmu, jednakże zastosowana dwudzielna kompozycja (niczym z sonetu), pozwala zauważyć jakby dwie różne postawy podmiotu lirycznego. Pierwsza część wiersza, zgodna z formułą tytułową, jest pełna wyliczeń niespełnionych marzeń, natomiast druga podkreśla siłę wewnętrzną "Ja" lirycznego i wiarę w lepszy los oraz postanowienie walki "o szczęścia dzień".

Marzenia pierzchły me .... bo przywiał wiatr obłoki
i zasób chmur, co promień słońca skryły
i pustym stał się świat....jak długi i szeroki
a zamiast serca ciężar jakiejś bryły.
Mych marzeń nie ma już.... Obdarto kwiat wiosenny
i barwne płatki niesie z wiatrem kurz.
I słychać duszy płacz , a wicher rwie jesienny
Ostatni słaby krzak pobladłych wonnych róż.
Ja nie chcę żegnać zórz, co tak świeciły długo,
porzucać barwny szlak młodzieńczych moich dni.
Ja wierzyć ciągle chcę , że rozogniona smugą
urzeczywistnię jednak swe płomienne sny.
Że musi znowu wiatr rozdmuchać siwe chmury,
promieni złotych słońc zrzuci jasny rój,
rozkwitnie wonny krzak i duch poleci w górę
o szczęścia dzień- ja stoczę krwawy bój.

Ta widoczna energia i siła do dalszej walki z losem, jest widoczna bardzo nie tylko w twórczości poetyckiej Jadwigi Koreckiej, ale i w postawie i zachowaniu człowieka aktywnego, a właśnie taka jest autorka tego tekstu.

Wiersze z lat 1928-1929 łączy słowo bajka, bajeczny, bajkowy i miłość. W utworze Sny15, pełnym miłości wyśnionej, ukrytej w tajemniczej nocy, gdyż wtedy spełniają się najskrytsze marzenia, czytamy:

O gdyby czarna noc ciągnęła się bez końca
i jakbym mogła Ciebie zawsze śnić,
nie chciałabym promieni dziennych słońca,
bo tylko w snach ja mogę z tobą być.
[...]
Bo gdy zabłyszczą złote dnia promienie,
to ginie bajka w powstającej mgle.
Rozpływa się , jak obłok me złudzenie.
I tak samotnie , i tak smutno mnie! (...)
Natomiast w wierszu Bajka słowo to nabiera innego wyrazu:
Przyjdź do mnie dziś. Niech twoje usta spoczną
na moich ustach, pijąc szczęścia zdrój.
W objęciach twych zapomnę o wszechświecie.
Ja będę tylko twa, a ty? Ty będziesz mój.
[...]
A miłość nasza- rozpacz i cierpienie-
niech będzie czysta, jak pokuty łza.
Nie przychodź ,nie. Lecz dalej tak bez końca,
niech nasza bajka , dawna bajka trwa......

Tę bajkowość odnaleźć można także w poetyckim obrazku Śnieg. Znowu podmiot liryczny przeżywa uniesienie w związku z przebywaniem nierzeczywistym z osobą, którą kocha .

Pola i drzewa śniegiem pokryte
lśnią brylantami i ogniem gwiazd
Welon otoczył wkoło przeczysty,
a śnieg padając upiększył nas.
[...]
Po śnieżnej drodze w blasku księżyca,
sanki nas niosą w bajeczny las.
Śnieg spod kopyta, niby mgławica,
błysnął , otoczył i pokrył nas....

Natomiast w wierszu zatytułowanym Gdybym ja tak...., w którym pełno jest marzeń, pojawia się i to bajkowe, miłosne:

[...] Gdybym ja tak mogła razem z wiatrem polnym
lecieć przez te rzeki, góry i doliny,
tobie szeptać bajki w szare dni godziny
i radośnie bujać z wiatrem dzikim, wolnym.

Jadwiga Korecka Gołubiec obok wierszy pełnych miłości i tęsknoty za tak wspaniałym doznaniem, napisała również wiersze związane z pejzażem łotewskim. W jednym z nich Kraj nasz obok elementów przyrody, pojawia się też historia tych ziem. Poetka wykorzystała formę sonetu do zaprezentowania wizji swojego kraju.

To ziemia zroszona obficie krwią dawnych pokoleń,
Pamiętna sławnych bojów i minionej chwały.
Samotne lipy na słońcu z korą posiwiałą,
Kraj łagodnego smutku i cichych ukojeń.

Liliowe wrzosy jesienią, a konwalie wiosną,
Przejasne łąk szmaragdy, wyzłacane zboża...
Przy gościńcu stara sucha, zakurzona brzoza,
Nieprzebyte moczary z karłowatą sosną.

Na gałęziach sosny- śnieg iskrzy się i błyska.
W opalonych tonach łuna krwawego zachodu....

Prawdopodobnie większe wrażenie na czytelnikach może robić utwór Pamiętasz kraj, który przypomina nieco ujęcie wszystkich osób, które zetknęły się z byłymi Inflantami. To zapamiętywanie przestrzeni kraju odbywa się za pomocą migawek, kadrów zatrzymanych w czasie:

Pamiętasz kraj , gdzie jasne płoną zorze,
Gdzie kwietne łąki ślą kadzideł woń,
Gdzie szarych mgieł faluje złudne morze
Głębokich jezior śpi pogodna toń.
Pamiętasz mogił senne ukojenie,
Modlitwę tęskną wśród płaczących brzóz
I drogich krzyżów drogie nam wspomnienie
I strach i skargę wobec życia burz !
Pamiętasz kraj, gdzie młodość wianki wiła,
Tęczową barwą lśniła nieba toń,
Gdzie szczęścia , wiary, słodkie sny się śniły
Iluzje szczodra niosła losu dłoń.
Pamiętasz kraj , gdzie ojców naszych cienie
Z tajemnic śmierci słały jutrzni wieść
I trwać kazały, choć ciężkie życia brzemię,
By oddać dzieciom nieskalaną cześć.
Pamiętasz kraj, gdzie szumią zboża łany,
Konwalia, łzami kwitnie słodki maj.
Ach! Kraj to mój tam dusza rwie kajdany,
Tam czuje Boga, wieczny widzi raj!

W ostatniej strofie mamy nawiązanie do ojczyzny - raju, idealizowanie jest tu typowym zabiegiem, stosowanym przez poetkę po to, by podkreślić związek z ojczystą ziemią. Zastosowane środki poetyckie, zwłaszcza w warstwie słownikowej, budują obraz arkadii: jasność, pogodna toń, lśni nieba toń, szczęście, szczodra losu dłoń, słodki maj, wieczny raj. Dzięki umiejętności operowania detalem, odnajdujemy u Koreckiej także wiersz, który można określić jako przewodnik po ziemi łotewskiej. Podmiot liryczny zaprasza na spacer na pole, po miedzy, do lasu, w utworze Wyjdź w pole.

Wyjdź w pole. Tam w słońcu ciężkie kłosy toną
brzemienne świętym ,czarnym chlebem,
w głębi złotych zbóż czerwone maki toną,
rywalizują chabry z niebem,
w oddali śpiewa kos...
Idź miedzą. Głęboko wdychaj zapach ziemi,
ostróżek , maków i kąkoli,
podziwiaj obłok ,jak złocąc się rumieni
w promiennej słońca aureoli,
jak wraca echem głos...
A w lesie słuchaj jak szumią stare drzewa
modlitwy ciche i pokorne.
Jak ptak nieznany, ukryty w gąszczu śpiewa,
powoli pada mrok wieczorny
na pasy leśnych dróg....
I w falach tych zbóż, w gotyku ciemnych lasów
lub w blasku gwiazd, oczy w złocie chleba
w barwnych kolorach tęczowych długich pasów,
rozpoznasz tajemnice nieba
jak cicho mówi Bóg.....

Ciekawie brzmią tu kontrastujące ze sobą, zestawienia elementów pospolitych, zwyczajnych, takich jak np. maków, kąkoli, ostróżek, z przepychem "gotyku ciemnych lasu", "złocie chleba", "blasku gwiazd". Pejzaż jest więc i swojski i poetycki zarazem.

Jadwiga Korecka Gołubiec nie miała takich ambicji jak Olga Daukszta. Nie myślała o wielkiej karierze literackiej. Pisała już od wczesnej młodości, jednak bardziej dla przyjemności niż dla zostania poetką. Jej wiersze spotkały się z życzliwym odbiorem. Nie komentowano ich krytycznie. Dzięki takim wierszom, czytelnicy polskich gazet wydawanych na Łotwie, mogli poznawać talenty współmieszkańców ziemi łotewskiej. Redaktorzy zaś cieszyli się, iż mogli urozmaicić swoje pismo, bez korzystania wyłącznie z dorobku literatury polskiej z okresu romantyzmu.

Na zdjęciach: Jadwiga Korecka Gołubiec dawniej (zdjęcie wykonane w roku 1941); Jadwiga Gołubiec (zdjęcie z 1999 r.)

Nasz Czas 12/2003 (601)