Portret końca wieku
Wyniszczony narkotykami szałem spalin uduszony
spalony w gwiazdkę płonącą goreje Super Nowa
trzech wieczorów - chaosu pożądania udręki
wchodzi na trampolinę zaczyna od nowa
karzełku naszych czasów gwiazdko zetlałych wieczorów
artysto z kozią stopą przedrzeźniasz demiurga
jarmarczna apokalipsa o książę lunatyków
skryj twarz nienawistną
póki czas jeszcze przywołaj Baranka wody oczyszczenia
niech wzejdzie gwiazda prawdziwa Lacrimoso Mozarta
niech ziści się Epifania otwarta jest Nowa Karta
Impresje związane z dziejami tej muzealnej ekspozycji są okazją do zacytowania kilku utworów tego wybitnego Poety. Przede wszystkim, zupełnie niespodziewanie dla organizatorów wystawa zaczęła podróżować. Odczytaliśmy, że taka była najwidoczniej wola Pana Cogito - podróżnika.
MODLITWA PANA COGITO - PODRÓŻNIKA '
Panie
dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i bardzo różny
a także za to że pozwoliłeś mi w niewyczerpanej
dobroci Twojej być w miejscach które nie były
miejscami mojej codziennej udręki
-że nocą w Tarquinii leżałem na placu przy studni
i spiż rozkołysany obwieszczał z wieży Twój gniew
lub wybaczenie
a mały osioł na wyspie Korkyra śpiewał mi ze swoich
niepojętych miechów płuc melancholię krajobrazu
i w brzydkim mieście Manchester odkryłem ludzi
dobrych i rozumnych
natura powtarzała swoje mądre tautologie: las był
lasem morze morzem skała skałą
gwiazdy krążyły i było jak być powinno - lovis omnia
plena
- wybacz - że myślałem tylko o sobie gdy życie
innych okrutnie nieodwracalne krążyło wokół mnie
jak wielki astrologiczny zegar u świętego Piotra w Beauvais
że byłem leniwy, roztargniony zbyt ostrożny w labiryntach i grotach
a także wybacz że nie walczyłem jak lord Byron
o szczęście ludzi podbitych i oglądałem tylko wschody księżyca i muzea
dziękuję Ci za dzieła stworzone ku chwale Twojej
udzieliły mi cząstki swojej tajemnicy i w wielkiej
zarozumiałości pomyślałem że Duccio von Eyck
Bellini malowali także dla mnie
a także Akropol którego nigdy nie zrozumiałem do
końca cierpliwie odkrywał przede mną okaleczone ciało
proszę Cię żebyś wynagrodził siwego staruszka
który nie proszony przyniósł mi owoce ze swego
ogrodu na spalonej słońcem ojczystej wyspie syna
Laertesa
a także Miss Helen z mglistej wysepki Mull na
Hebrydach za to że przyjęła mnie po grecku i prosiła
żeby w nocy zostawić w oknie wychodzącym na Holy
Iona zapaloną lampę aby światła ziemi pozdrawiały się
a także tych wszystkich którzy wskazywali mi drogę
i mówili kato kyrie kato
i żebyś miał w swojej opiece Mamę ze Spoleto Spiridiona
z Paxos dobrego studenta z Berlina który wybawił
mnie z opresji a potem nieoczekiwanie spotkany
w Arizonie wiózł mnie Wielkiego Kanionu który
jest jak sto tysięcy katedr zwróconych głową w dół
pozwól o Panie abym nie myślał o moich wodnistookich
szarych niemądrych prześladowaniach kiedy
słońce schodzi w Morze Jońskie prawdziwie nieopisane
żebym rozumiał innych ludzi inne języki inne cierpienia
a nade wszystko żebym był pokorny to znaczy ten
który pragnie źródła
dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny
a jeśli jest to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony
na zawsze i bez wybaczenia.
Wystawę staraliśmy się zawsze otwierać l7 marca, w dniu imienin Zbigniewa i Patryka (Patryk to pseudonim literacki Poety). Herbert marzył o podróży do Wilna - za życia się nie udało, więc teraz dzięki inicjatywie Instytutu Polskiego zaznaczy tu swoją obecność.
W sposób przez autorów i organizatorów niezamierzony złożyło się tak, że ekspozycja będzie trwała do 17 marca... Odczytujemy to jako znak zakończenie jej trzyletnich peregrynacji. Wśród siedmiu edycji wystawy szczególnie pamiętna okazała się wyprawa do Lwowa, rodzinnego miasta Poety.
W mieście
W mieście kresowym do którego nie wrócę
jest taki kamień lekki i ogromny
pioruny biją w ten kamień skrzydlaty
w moim mieście dalekim do którego nie wrócę
jest ciężka i pożywna woda
kto raz ci kubek z taką wodą poda
mówi - raz tu jeszcze wrócę
w moim mieście którego nie ma na żadnej mapie
świata jest taki chleb co żywić może
całe życie czarny jak dola tułacza jak
kamień, woda, chleb, trwanie wież o świcie
Rodzina Herbertów opuściła Lwów w roku 1944, przed ponownym wkroczeniem do miasta sowieckiej armii. Poeta nigdy potem nie odwiedził, jak pisał: zrabowanego miasta ojców. Kilka lat po Jego śmierci, 17 marca 2002 roku we Lwowie uroczyście odsłonięto tablicę na domu przy Łyczakowskiej 55, gdzie mieszkała rodzina Herbertów, drugą, na pamiątkę chrztu, w Kościele Świętego Antoniego, otwarto także wystawę w lwowskim Pałacu Sztuki.
Powrót Poety do rodzinnego miasta odbył się niebanalnie, w wielkim herbertowskim stylu (wszyscy świadkowie jego życia twierdzą, że cechowało go świetne poczucie humoru i iście ułańska fantazja). Zaczęło się niepokojąco... Ciężarówka z wystawą została zatrzymana na granicy i skierowana na boczny terminal - do wyjaśnienia. Próby negocjacji podjęli się zaopatrzeni w odpowiednie papiery polski konsul za Lwowa i dyrektor przemyskiego muzeum. Na uporczywe pytanie o wartość wystawy padła odpowiedź: materialna znikoma, ot zdjęcia i kupa desek, za to duchowa -- ogromna...Podejrzliwość ukraińskich celników wzrosła. Nie dali wiary żadnym tłumaczeniom i wystawę po prostu zaaresztowali. Cóż było robić? Ruszyliśmy konsularnym samochodem do Lwowa, aby działać dalej. Późnym wieczorem konsulowie zaopatrzeni w kolejne papiery i pieczęcie ruszyli na granicę. Jakież było ich zdziwienie, gdy nie zastali tam ciężarówki z wystawą...
Sprawa wyjaśniła się dopiero we Lwowie. Odkryto, że ciężarówka stoi w garażu sąsiadującej z Pałacem Sztuki Galerii Obrazów i pilnują jej uzbrojeni strażnicy. Po pewnym czasie udało się zrekonstruować przebieg wydarzeń. Celnicy nie dawali wiary żadnym wyjaśnieniom i wzięli sprawę w swoje ręce, bowiem mieli wcześniej wiadomość. że wkrótce przekroczy granicę wystawa wielkiej wartości materialnej - eksponaty związane z Janem III Sobieskim będą wracały z Polski do Galerii Obrazów we Lwowie. Skojarzyli fakty i... zadzwonili gdzie trzeba z żądaniem przysłania konwoju, który eskortuje eksponaty ubezpieczone na wielkie sumy. Trzeba sobie wyobrazić przerażenia naszego kierowcy tudzież jego zmiennika, którym nagle kazano jechać nocą, pod konwojem, naprzód.
Tak więc Herbert powrócił do Lwowa jak król i jako król i to nie byle jaki, bo Jan III Sobieski.
Ucichły Lwów/ spokojny blady świecznik łez pojawił się raz jeszcze na kartach ostatniego tomu poezji pt. "Epilog burzy" Stąd został zaczerpnięty tytule wystawy, jako alegoria burzliwego i błyskotliwego życia zakończonego nocą 28 lipca 1998 roku podczas szalejącej nad Warszawą burzy.
życia moje /powinno zatoczyć koło/ zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata. napisał Poeta w wierszu Brewiarz. Kompozycja wystawy przybiera kształt koła, a wprowadzane tematy, rozrastają się jak kręgi na wodzie, aby na koniec powrócić do źródeł.
Brewiarz
Panie,
wiem że dni moje są policzone
zostało ich niewiele
Tyle żebym zdążył zebrać piasek
którym przykryją mi twarz
nie zdążę już
zadośćuczynić skrzywdzonym
ani przeprosić tych wszystkich
którym wyrządziłem zło
dlatego smutna jest moja dusza
życie moje
powinno zatoczyć koło
zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata
a teraz widzę dokładnie
na moment przed codą
porwane akordy
źle zestawione kolory i słowa
jazgot dysonans
języki chaosu
dlatego
życie moje
nie było jak kręgi na wodzie
obudzonym w nieskończonych głębiach
początkiem który rośnie
układa w swoje stopnie fałdy
by skonać spokojnie
u twoich nieodgadnionych kolan
Chciałabym, aby ta krótka impresja stała się zachętą do zobaczenia wystawy, a także okazją do poznania kilku utworów Zbigniewa Herberta.