"Nasza Polonia" nr 148
ESTONIA

Wybory parlamentarne w Estonii

2003.03.03, Interfax, PAP, www.svoboda.org, www.rian.ru, www.gazeta.ru

W wyborach parlamentarnych w Estonii 2 marca zwycięstwo odniosły Partia Centrum, wchodząca w skład dotychczasowej koalicji rządowej oraz debiutująca na estońskiej scenie politycznej centroprawicowa - Res Publica. Według wstępnych wyników zdobyły one odpowiednio 25,4% i 24,6% głosów. Kolejne miejsca zajęły: współrządząca dotychczas Partia Reform (17,7%) oraz Związek Ludowy (13%), Związek "Ojczyzna" (7,3%) i Partia Umiarkowanych (7%). Po raz pierwszy do parlamentu nie weszły partie reprezentujące mniejszość rosyjskojęzyczną: Estońska Zjednoczona Partia Narodowa zdobyła 2,1%, a Rosyjska Partia Estonii - 0,2%. Frekwencja wyniosła ok. 58%.


ESTONIA PO WYBORACH

Dwaj chętni do tworzenia rządu

Juhan Parts
przywódca Res Publiki

Edgar Savisaar przewodniczący Partii Centrum

Dwa ugrupowania - lewicowa, wbrew nazwie, Partia Centrum i prawicowa Res Publica będą miały dokładnie tyle samo miejsc w nowym parlamencie Estonii: po 28.

Ta sytuacja może zwiastować poważne problemy polityczne, co widać było już wczoraj, w pierwszym dniu po wyborach. Przywódcy obu partii zażądali, by to im prezydent powierzył misję utworzenia rządu.

Pod względem liczby zebranych głosów Partia Centrum, główne ugrupowanie dotychczasowej koalicji rządzącej, minimalnie wyprzedza Res Publikę, partię stosunkowo nową (została założona w 2001 roku). Pierwszą poparło 25,4 procent Estończyków, drugą 24,6 procent. Trzecie miejsce zajęła liberalna Partia Reform, ugrupowanie ustępującego premiera Siima Kallasa. Zdobyła 17,7 procent głosów, co dało jej 19 mandatów w 101-osobowej izbie. Fatalnie wypadły partie reprezentujące Rosjan. Żadna nie przekroczyła 5-procentowego progu i tym samym żadna nie weszła do parlamentu.

Przewodniczący Partii Centrum Edgar Savisaar uważa, że jej przewaga, nawet tak niewielka, siłą rzeczy daje mu uprzywilejowaną pozycję w staraniach o tworzenie gabinetu. Savisaar, który parę lat temu kierował już rządem, a obecnie jest burmistrzem Tallina, chciałby zostać premierem. Jego rząd mógłby być kontynuacją dotychczasowej koalicji centrystów z Partią Reform, uzupełnioną o agrarny Związek Ludowy. Politolog Rein Toomla uważa, że jest to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Inni jednak sądzą, że poważną przeszkodą na drodze do utworzenia takiej koalicji będzie niejasne stanowisko centrystów w sprawie wejścia Estonii do Unii Europejskiej.

Prawica natomiast nie kryje, że duże nadzieje pokłada w sukcesie Res Publiki. Ona również mogłaby zawrzeć porozumienie koalicyjne z Partią Reform i włączyć do niego kilka mniejszych ugrupowań. Przywódca Res Publiki Juhan Parts jest, jak oznajmił, gotów stanąć na czele rządu. Z jego tworzeniem nie należy zresztą, jego zdaniem, zwlekać. Pośpiech narzuca zbliżanie się referendum europejskiego, zaplanowanego na połowę września.

Prezydent Arnold Rüütel niczego na razie nie przesądza, ale i nie wyklucza. Pod uwagę, jak powiedział w wywiadzie dla agencji AFP, bierze oba rozwiązania. Najważniejsze jest jego zdaniem powołanie takiego rządu, który będzie w stanie kontynuować reformy gospodarcze i społeczne oraz przygotować Estonię do wejścia do Unii. Rozmowy na temat tworzenia rządu prezydent zacznie jednak nie wcześniej niż w środę, gdy minie termin składania protestów wyborczych.


Wybory w Estonii: zlikwidują podatek liniowy?

gazeta.pl

Partia Centrum Edgara Savisaara, burmistrza Tallina, zwanego z powodu afery podsłuchowej Nixonem znad Bałtyku, zdobyła najwięcej głosów w niedzielnych wyborach w Estonii. Ale może to centrystom nie wystarczyć, by nadal mogli współtworzyć rząd.

Centryści zdobyli 25 proc. głosów. Drugie miejsce zajęli centroprawicowi republikanie z partii Res Publika (24 proc.). Bardzo dobry wynik zdobył centrolewicowy Związek Ludowy. Sondaże prognozowały, że zagłosuje na niego 11 proc. wyborców, a dostali około 14.

Do parlamentu wejdą jeszcze centroprawicowi reformiści (16 proc.), konserwatyści ze Związku Ojczyzny i centrowa partia Umiarkowanych (po 7 proc.).

Lepszy niż oczekiwano wynik ludowców nie będzie jednak zapewne oznaczać, że wraz z centrystami będą rządzić. Do tego zabraknie im zapewne kilku mandatów w 101-osobowym parlamencie. A przed wyborami wszystkie poza ludowcami partie, które miały szanse na pokonanie progu wyborczego zarzekały się, że nie wejdą w koalicję z centrystami, oskarżanymi o populizm. Ma o nim m.in. świadczyć to, że obiecują oni wprowadzenie progresywnego podatku dochodowego w miejsce liniowego. Według centrystów polepszy to sytuację finansową najgorzej zarabiających. Pozostałe partie uważają zaś, że straty dla gospodarki będą większe niż doraźne zyski dla najbiedniejszych. Co oczywiście w konsekwencji obróci się przeciwko tym ostatnim. Centrystom misji formowania rządu nie chce też powierzać prezydent kraju Arnold Ruutel, który sugerował w jednym z wywiadów telewizyjnych, że liczy na powstanie innej koalicji centroprawicowej. Media w czasie kampanii przypominały, że Savisaar w 1995 r., będąc minister spraw wewnętrznych, podsłuchiwał politycznych konkurentów i musiał odejść ze stanowiska.

Bardzo słaby wynik zanotowały dwie partie estońskich Rosjan. Obie w sumie zdobyły 0,7 proc. głosów. Większość estońskiej ludności rosyjskojęzycznej głosowała na centrystów. Ludność rosyjskojęzyczna w Estonii stanowi prawie 40 proc. mieszkańców, ale ledwie jedna trzecia z nich posiada estońskie obywatelstwo.


Nasz Czas 9/2003 (598)