Nie zmarnować historycznej szansy

W grudniu ub. roku Litwa zakończyła negocjacje, otwierające drogę do członkostwa w Unii Europejskiej już od przyszłego 2004 roku. Kolejnym etapem na drodze integracji europejskiej będzie ogólnokrajowe referendum, które jest przewidziane na 11 maja br.

W związku z powyższym, poprosiliśmy głównego negocjatora Piotra Auštrevičiusa, Dyrektora Generalnego Komitetu Integracji Europejskiej przy Rządzie RL, aby zechciał przybliżyć naszym Czytelnikom wyniki negocjacji i unijne uwarunkowania, w których nam przyjdzie w przyszłości żyć.

Panie Dyrektorze. Przypomnijmy naszym Czytelnikom, co się udało uzgodnić z Unią Europejską?

Negocjacje, które trwały trzy lata, pozwoliły nam uzyskać dobre warunki członkostwa, zgodnie z którymi będziemy równoprawnym członkiem i partnerem w składzie Unii Europejskiej, a uzgodnione finansowe i socjalno - ekonomiczne warunki pozwolą rozwijać konkurencyjną gospodarkę. Na przykład, na każdego mieszkańca Litwy w ciągu pierwszych trzech lat przypadnie dodatkowo po 390 euro, jeżeli sprowadzimy bilans tego, co otrzymamy z Unii Europejskiej, i co będziemy zobowiązani wpłacić. Jest to najwyższy wskaźnik wśród wszystkich państw - kandydatów, co świadczy z jednej strony o naszej aktywnej pozycji negocjacyjnej i skuteczności, jak też o tym, że Unia Europejska wzięła pod uwagę, iż jesteśmy stosunkowo niebogatym państwem i dlatego potrzebna jest nam większa pomoc. Wzięto pod uwagę naszą obszerną gospodarkę rolną i obecność Ignalińskiej Siłowni Atomowej, na którą otrzymaliśmy dodatkowe wsparcie. Wszystkie inne warunki członkostwa Litwy w Unii również nie są gorsze niż innych krajów. Dla rolnictwa również wynegocjowaliśmy dużo, otrzymaliśmy wielkie kwoty na produkcję rolną. Przy tym te kwoty (ilość produkcji, którą Litwa może wyprodukować i sprzedać na swoim wewnętrznym i zewnętrznym unijnym rynku) na najbliższe pięć lat są znacznie wyższe niż nasz obecny poziom produkcji. Dlatego produkcję, w tym mleka, trzeba znacznie rozwijać, aby osiągnąć poziom, przewidziany w wynegocjowanych ustaleniach. Czyli w tej branży mamy dobrą perspektywę.

A jeżeli tych kwot nie będziemy mogli osiągnąć?

Jeżeli nie będziemy mogli wyprodukować przewidzianych 1, 65 mln ton mleka rocznie, stracimy oczywiście na dopłatach. Jest to więc znaczący bodzieć do rozwoju rolnictwa, ilościowej jego strony, i jakościowej przede wszystkim. Tym bardziej, że pomoc dla rolnictwa będzie znacznie większa od obecnego poziomu. Jeżeli obecnie na cele bezpośrednich dopłat do produkcji rolnej jest wyasygnowane w naszym budżecie 91 mln litów, to już w roku 2004 mamy możność otrzymać co najmniej 450 mln litów, czyli aż 5 razy więcej. A w perspektywie ta suma będzie jeszcze większa.

Problemem natomiast jest przekonać do tego ludzi. Rozumiem, że ludzie żyją ciężko, mają niewielkie gospodarstwa, jedną - dwie krowy i im jest trudno uwierzyć w taką perspektywę. Ale to nie są już tylko rozmowy - są to bardzo konkretne i realne ustalenia. I z tych szans, możliwości i dopłat trzeba skorzystać właśnie poprzez znaczący rozwój rolnictwa.

Dlaczego Litwie, niewielkiemu europejskiemu państwu, znajdującemu się w specyficznym regionie na pograniczu strefy, gdzie znajdują się państwa nie będące członkami Unii Europejskiej, jest tak ważne członkostwo w Unii?

Nam potrzebny jest obszerny rynek Unii Europejskiej, który dla przedsiębiorczości Litwy jest szczególnie ważny. Nasza produkcja nie może się rozwijać bez takowego. Dostęp do tak obszernego rynku, ekonomicznej przestrzeni bez barier celnych, gdzie będziemy mogli konkurować na równi z innymi - stanowi wyjątkowe osiągnięcie. Jeżeli będziemy produkowali stosunkowo tanią i jakościową produkcję - a na to nas stać, bo mamy tańsze resursy i tańszą siłę roboczą - bez wątpienia będziemy mogli ją realizować na unijnym rynku. A to daje dodatkowe możliwości rozwoju i zwiększania dobrobytu obywateli kraju.

Otrzymujemy tym samym należną stabilność polityczną. Bo wewnątrz tej organizacji poważne konflikty w zasadzie nie są możliwe, ponieważ należą doń szanujący się nawzajem partnerzy i szanujący Unię jako całość. Zresztą potrzeba stabilności w Europie posłużyła podstawą powołania Unii. Lata doświadczeń jednoznacznie wykazały, że każdy konflikt w Europie - to jak pożar w naszym wspólnym domu z ogromnymi stratami. Dlatego właśnie opłaca się robić wszystko, aby te pożary nigdy więcej się nie powtórzyły. Lepiej więc współpracować, żyć razem rozstrzygając najbardziej złożone problemy. I szczególnie to się opłaca małym państwom, będąc równoprawnym członkiem europejskiej wspólnoty.

Ludność polską szczególnie ciekawi to, co się będzie działo na Ziemi Wileńskiej - w Wilnie i wokół Wilna, gdzie ona mieszka w historycznie zwartym skupisku. Nauczona kilkunastoma zmianami władzy w tym regionie w minionym wieku - wszystkie kolejne przemiany przyjmuje z pewnym dystansem, z wyczekiwaniem.

Z doświadczeń mojej rodziny i osobistych, bo tu się urodziłem i wyrosłem, wiem, że Ziemia Wileńska ma własną ciekawą historię. I to wymaga zrozumienia tych historycznych procesów i specyfiki tego społeczeństwa.

Żyć obok stolicy każdego państwa zawsze się opłaca. Jest to teren pod każdym względem bardziej aktywny, w tym też gospodarczo. Natomiast przewagą tego regionu i jego bogactwem jest stosunkowo dobrze rozwinięta infrastruktura, szczerość i otwartość mieszkających tu ludzi, jak również wielokulturowość, którą trzeba mądrze wykorzystać. Idziemy do wspólnej Europy przecież nie po to, aby się w sobie zamykać, a po to, by siebie pokazać, zademonstrować swoje plusy, przekazać swoje doświadczenia. Naszym plusem jest również znajomość naszego wschodniego sąsiada, co pozwala nam występować w postaci pomostu. Myślę, że ludność Ziemi Wileńskiej jest w tym wypadku unikalna - ma bogate doświadczenia współpracy, znajomość kilku języków, też stanowi bogactwo tych ludzi. Szczególnie młode pokolenie będzie mogło to wykorzystać w swoim życiu, działalności i przedsiębiorczości. Jeżeli osoba zna regionalny język i może występować pośrednikiem i przewodnikiem przy kontaktach - to też dużo znaczy. Dlatego nie wątpię, iż nie bacząc na obawy i problemy, które mogą wyniknąć w początkowym stadium, powyższe uwarunkowania będą korzystne dla ludności regionu wileńskiego.

Ważne jeszcze raz podkreślić, że szczególnie młodzież z tego regionu, jak i z całej Litwy, będzie mogła skorzystać z możliwości zdobycia wykształcenia na Litwie i poza jej granicami, dokształcać się i doskonalić się w zawodzie, zdobywać doświadczenie u innych i dzielić się własnym. Tym bardziej, że dyplomy wszystkich uczelni są uznawane w granicach Unii, i gdzie się uczyć - w Wilnie, Berlinie, Warszawie czy w Paryżu - wybór zależy od samej młodej osoby. Inna rzecz, że wszyscy i zawsze powinniśmy propagować potrzebę zdobywania wiedzy, wykształcenia i doświadczeń. Gospodarka rynkowa nie rozwiązuje wszystkich problemów - ona rozwiązuje przede wszystkim problemy ludzi wykwalifikowanych. A zdobywać kwalifikację i wykształcenie na Litwie zawsze opłacało się i zawsze będzie się opłacać, ponieważ nie jesteśmy krajem żyjącym z dóbr naturalnych, a z pracy rąk i działalności umysłowej. Dlatego trzeba się uczyć wszędzie i zawsze, gdzie się tylko da.

A jak będą mogli się odnaleźć w Unii ludzie w wieku przedemerytalnym, posiadający jedną - dwie krówki, kilka ha ziemi - czyli nasza średnia podwileńska rodzina?

Niestety, warunki wiadomo u poszczególnych osób są różne. W rozmowach trudno ludzi przekonać, że ceny skupu w UE będą wyższe, ponieważ oni widzą dziś źle i po niskich cenach zorganizowany skup mleka. Ale będzie tak na pewno, bo w Unii są stosowane ceny interwencyjne. Po drugie - mamy wynegocjowane z Unią, że osoba w wieku do 70 lat, która ma zarejestrowane krowy i nie zechce zdawać mleka do punktów skupu, a będzie używała je na swoje potrzeby, sprzeda czy da swoim sąsiadom bądź skarmi np. dla trzody - otrzyma na każdą krowę kompensatę w wysokości 2 tys. Lt w rok w ciągu trzech lat. Myślę, że jest to również wyjście z sytuacji dla wielu osób mieszkających na wsi.

Znaczna grupa ludności obawia się o możliwość uzyskania pracy. Nie mam wątpliwości, że miejsc pracy po przystąpieniu do UE będzie więcej. Jest to związane z rozwojem przedsiębiorczości, z wzrostem inwestycji na Litwie, które łatwiej będą docierały do nas, ponieważ kraj stanie się bardziej bezpieczny, a jednakowe ustawodawstwo będzie zrozumiałe inwestorom z Zachodu. W zasadzie wracamy w pewnym sensie do warunków Wielkiego Księstwa Litewskiego.

U nas większość emerytów otrzymuje renty w wymiarze 60 - 90 USD. Można sobie wyobrazić, że w Anglii, Francji, Danii wynosi ona tysiąc czy kilka tysięcy dolarów. Logika więc podpowiada, że w tej samej Unii powinno następować wyrównywanie poziomów, aby ludzie mogli żyć godnie nie tylko tam, ale i na Litwie. Powinien to zrobić nasz rząd, czy uzyskamy specjalne fundusze z UE?

W zasadzie polityka socjalna została odniesiona do gestii państw członków Unii. Tym niemniej UE zdąża w kierunku wspólnych rozwiązań. Oczywiście nie można powiedzieć, że po przystąpieniu do Unii renty natychmiast będą takie jak na Zachodzie. Ale rozwój gospodarczy bez wątpienia będzie temu sprzyjał. Zresztą obecnie w UE trwa o tym dyskusja - kiedy to nastąpi - trudno jeszcze powiedzieć. A że nasze dzisiejsze możliwości są znacznie mniejsze - nie ma czemu się dziwić. Po ostatniej wojnie kraje Zachodu nieskrępowanie rozwijały własne gospodarki na przeciągu prawie sześćdziesięciu lat. My takich możliwości niestety nie mieliśmy. W każdym bądź razie ogólna tendencja w UE prowadzi do zwiększania gwarancji socjalnych. Dlatego naszym emerytom na pewno nie ma czego się obawiać - gorzej na pewno nie będzie.

Bo gorzej być nie może?

Można nawet i tak to określić. Bo kiedy widzę ludzi mieszkających na wsi, ich smutne oczy, w warunkach, gdy rodzina żyje z kilkuset litów - ja ich pytam - czy możecie sobie wyobrazić, że może być jeszcze gorzej? Ludzie, ich losy powinny stanowić podstawową wartość i troskę każdego państwa. W krajach Zachodu stanowi to już ugruntowaną tradycję. Tak więc będzie i na Litwie.

Jaki jest w krajach Unii stosunek do mniejszości narodowych?

Różnie bywało w Europie za lata długiej historii. Ale dziś ostatecznie ugruntował się pogląd, że szacunek wobec swoistych potrzeb mniejszości narodowych, wobec człowieka, jego osobowości z całą jego innością w postaci narodowości, języka, tradycji i kultury powinien być powszechnie ugruntowywany. Tym bardziej, że podstawowym kryterium przynależności do Unii Europejskiej jest wymóg przestrzegania zasad szeroko rozumianej demokracji - do tego odnoszą się również prawa mniejszości narodowych, umiejętność współżycia z nimi, poziom tolerancji. Wiadomo, że mniejszość narodowa, jej przedstawiciele powinni, jak i wszyscy obywatele, przestrzegać ustawodawstwo kraju, nie izolować się od ogólnego życia i nauczyć się z tego korzystać jak najwięcej.

Jednym z braków, znacznie utrudniających nasze życie, na co zresztą zwracają uwagę przedstawiciele Unii Europejskiej, jest korupcja, nadużycia urzędników różnych szczebli. Widzimy to w różnej postaci, np. w bezprawnym przejmowaniu ziemi przez osoby, którym się ona nie należy, w przeciąganiu się w nieskończoność tego procesu itp. Co zamierza się czynić, aby to negatywne zjawisko miałoby jak najbardziej ograniczony zasięg?

Z korupcją - to jak z chorobą. Łatwo przychodzi, a wyleczyć jest niezwykle trudno. Obywatele Litwy najbardziej cierpią od korupcji na poziomie bytowym, na co wpływają bardzo złożone ustawy i możliwość ich różnej interpretacji. Odbywające się jednocześnie reformy i wynikające stąd stosunki własnościowe oraz zakorzeniony na ten temat pogląd samych ludzi - robię wszystko, nie patrzę na ustawy z tym, aby sprawa została załatwiona prędzej i na moją korzyść. Wiadomo, że w ciągu dnia tych zjawisk nie da się wykorzenić, ale droga, którą obraliśmy - budowanie wolnościowego demokratycznego państwa jednoznacznie prowadzi w tym kierunku.

Do referendum w sprawie przystąpienia Litwy do Unii Europejskiej, które ma się odbyć 11 maja pozostało niewiele. Co jeszcze zamierza się zrobić w tym okresie, aby przekonać niezdecydowanych czy wątpiących?

Zrobiliśmy już wiele w tym kierunku. Badania opinii publicznej wykazują, że obecnie 64% mieszkańców poprze przystąpienie Litwy do UE. Chciałoby się, aby Polacy na Litwie swoimi głosami również wsparli tę tendencję. A czeka nas wszystkich ciekawa i treściwa kampania, która pomoże głębiej poznać możliwości Unii Europejskiej. Powinna ona pomóc, abyśmy nie zmarnowali historycznej szansy, którą daje nam obecność Litwy w składzie UE.

Mówię to w głębokim przekonaniu, zapraszając do udziału w przyszłym majowym referendum i głosowania na "tak".

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał R. Maciejkianiec

Nasz Czas 8/2003 (597)